Przejdź do głównej zawartości

Wielki powrót!

Bardzo Was przepraszam za moją długą nieobecność tutaj, ale nadszedł taki czas, gdy nie mogłam w pełni skupić się na blogu. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze tu ze mną został i ktoś będzie czytał to, co napiszę. A dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami nowym opowiadaniem. Kojarzycie pewnie "Persist"? Jeśli tak, to informuję Was, że tymczasowo je 'zawieszam'. Brak koncepcji na dalszą akcję. Więc zapraszam Was na "Ulicę Scar'ów". Jeżeli Wam się spodoba, to zacznę wstawiać kolejne rozdziały. :)



Rozdział 1



Była piąta rano. Gdy tylko usłyszałam krzykliwy dzwonek budzika, niechętnie przewróciłam się na drugi bok. Wydałam z siebie Jęk Niezadowolenia i uchyliłam powieki. Powitał mnie blady sufit, jak co rano. Przetarłam oczy, oparłam się na łokciach i czekałam aż mały pokój nabierze ostrości. Telefon nadal darł się, a ja mimo wszystko nie chciałam obudzić matki. Zmusiłam głowę do obrotu w lewo i wyłączyłam alarm. Kiedy już udało mi się przezwyciężyć chęć ponownego otulenia się kołdrą, zwiesiłam nogi z łóżka i chwiejnie wstałam. Poczułam, że jest mi autentycznie zimno. No tak – spałam w samej górze od piżamy. Miałam na sobie szarą bluzkę na ramiączkach z napisem Secret Angel i majtki w krowy. Zrobiłam jeden wielki krok nad łóżkiem i z trzaskiem zamknęłam okno, zanim zdążyłam sobie przypomnieć o śpiącej rodzicielce. Na sekundę znieruchomiałam i zacisnęłam powieki. Do moich uszu dotarł tylko dźwięk nadjeżdżającej śmieciarki, więc powoli otworzyłam szafę, wyjęłam jakieś ubrania. Pod spód włożyłam strój kąpielowy. Zamierzałam po szkole udać się nad morze i trochę się wyluzować. Swoje problemy topiłam w wodzie, a jakby to powiedział ojciec: dobrze, że nie w procentach.

Odruchowo spojrzałam w stronę lustra. Pod moim okiem prezentowała się całkiem pokaźna blizna. Przesunęłam po niej palcami i poczułam pieczenie pod powiekami. Dwa lata temu, wszystko zdarzyło się zbyt szybko. Wspomnienia nawiedzały mnie każdej bezsennej nocy jako zmory, wynurzały się z kątów i osaczały mnie. Ciągnęły w swoje szpona. Znów widziałam ogień. Wszędzie płomienie. Ilekroć zamknęłam oczy.

Nie chciałam się nad sobą użalać, jak wszystkie inne puste panienki.

Boże, on mi złamał serce, najlepiej się potnę.

Będę siedzieć godzinami w ciemnym pokoju i kontemplować swoją beznadziejność.

Nachlam się i może zapomnę.

Nie zrobię tak, jak zrobiła moja siostra.



Wyszłam z domu niemal tak niezauważenie jak słoń zatańczyłby w składzie porcelany. Na przedpokoju potknęłam się o własne buty, potłukłam ucho od kubka i niemiłosiernie trzasnęłam drzwiami. Nie to, że miałam taki zamiar. Robiłam to już odruchowo, ale zamek i tak nie działał tak, jak powinien.

Kilka bloków dalej natknęłam się na chłopaka, siedzącego pod drzewem. Na uszach miał, w moim mniemaniu, zbyt duże słuchawki. Wydawał się być pogrążony w myślach. Podeszłam trochę bliżej, gdyż po raz pierwszy odkąd mieszkałam na tym osiedlu widziałam tego chłopaka. Tutaj praktycznie wszyscy wszystkich znali. Ale on był inny.

Nawet w jego zgarbionej postaci dostrzegłam, że był dobrze zbudowany, umięśniony, ale nie przesadnie. Miał ciemne, roztargane włosy, które sterczały we wszystkie możliwe kierunki. W pewnej chwili zaczęłam się zastanawiać, czy nie wskazują kierunków geograficznych.

Chłopak podniósł wzrok i na moje nieszczęście musiał mnie zauważyć. Kiedy już byłam pewna, że w wypadku ucieczki zrobiłabym z siebie dziwaczkę, pozostawało mi tylko do niego podejść, co oczywiście zrobiłam.

- Czego słuchasz? - spytałam może zbyt optymistycznie.

Kiedy siedziałam obok niego, zauważyłam jego oszałamiająco zielone oczy, które przeszywały mnie na wylot. Nagle widziałam wszystkie błędy, które popełniłam. Wszystkich ludzi, których nie uratowałam.

Wzruszył ramionami i z powrotem założył słuchawki. Widać, rozmowę uważał za zakończoną. Nie zamierzałam się jednak poddać. Zdjęłam jedną ze słuchawek z jego ucha. Spojrzał na mnie oburzony.

- Pomińmy tę wstępną formułkę, i coś w stylu: Jak się masz? Co u ciebie?. Jestem Aida, a ty?

- Dziwne imię.

Tyle? Ja tu sobie wypruwam flaki, żeby nawiązać konwersację i zostaję obdarzona wspaniałomyślnym Dziwne Imię?

- Jasne – odpowiedziałam i wstałam.

Na odchodnym usłyszałam tylko fragment piosenki, którą podgłośnił, by mnie zagłuszyć.



Sztandary płoną karabiny w godle,

ja wypowiadam wojnę,

wypowiadam wojnę.

Walcząc o honor,

nie mogąc zapomnieć,

ja wypowiadam wojnę,

wypowiadam wojnę! * Suma styli, "wypowiadam wojnę"



Obejrzałam się i zobaczyłam, że nieznajomy porusza ustami, wypowiadając kolejne – już nieznane dla mnie teksty. Podświadomie czułam jednak ich przesłanie. Czegokolwiek słuchał ten chłopak, miało to sens. Więc i on posiadał sens. Ogólnie rzecz biorąc, byłam osobą tolerancyjną. W stosunku do muzyki też, ale nie mogłam znieść rapu, który traktował każdą kobietę jak puszczalską szmatę, a co drugie słowo było przekleństwem. Cicho westchnęłam i ruszyłam w stronę podniszczonego budynku z cegieł.



Gdy tylko przekroczyłam próg, zapragnęłam stamtąd zniknąć. Tak też zrobiłam. Zasady bynajmniej mnie nie hamowały.

Matka wyszła do pracy, więc dom był pusty. Mogłam cieszyć się ciszą i spokojem. Włączyłam laptop i napisałam do Ami.



Aiden: Jesteś? Kontaktujesz?

Ami: Myślę, że tak. Znów uciekłaś z lekcji?

Aiden: Cooo..? Dlaczego myślisz, że to zrobiłam?

Ami: Aideen...

Aiden: Dobra, dobra. Ale nie zamierzam tam wrócić!

Ami: A powiedz mi, co masz zamiar robić w tym czasie?

Aiden: Może... Potrzebuję soku.

Ami: Interesujące.

Aiden: Wiem. Jabłkowy. A tak poza tym – chyba pójdę popływać.

Ami: ...

Aiden: Spokojnie, to przecież nic złego. Zachowujesz się tak, jakbyś miała zaraz spalić mnie na stosie.

Ami: Mogę...?

Aiden: Ha-ha-ha. Bardzo śmieszne.

Ami: Aiden, to co się z Tobą dzieje nie jest normalne. Od czasu gdy...


Użytkownik Aiden wylogował/ła się

Komentarze

  1. Świeeeeetne <3 xDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog i zdjęcia ;*
    ja dopiero zaczynam więc będzie mi miło jeżeli do mnie zajrzysz ;)
    http://lifestyle-nattfashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz i obserwacja wywołują uśmiech i niezwykle motywują.

✓ Komentarze wulgarne są od razu usuwane.
✓ Przyjmuję jedynie konstruktywną krytykę.
✓ Zostaw link do swojego bloga - chętnie poczytam.
✓ Nie bawię się w rzeczy typu: obserwacja za obserwację. Ale jeśli twój blog mi się spodoba - zaobserwuję.
✓ Jeśli komentujesz, zrobię to na pewno u ciebie.

Popularne posty z tego bloga

Publikujesz?

Jakby nie dość było, że z całego serca wyczekuję lata, słońce wyszło z samego rana dosłownie na piętnaście minut, a potem zniknęło pod warstwą chmur, ukrywając się przez resztę dnia. Witam was tym pozytywnym akcentem! O czym możemy pomówić dzisiaj? O tym, o czym obiecałam się wypowiadać. Czyli kiedy publikować, a kiedy swoje dzieła zachować w szufladzie? Nie wiem, ale się wypowiem! Zacznijmy od tego, że publikować możemy w różnych formach. Możliwe jest wysłanie swojego tekstu do jednej z młodzieżowych gazet, czasopism literackich, które zwykle chętnie przyjmują kilka akapitów od początkujących, jeśli tylko propagują postęp i samokształcenie. No, nie zawsze, ale warto próbować. Oprócz ucieczki do papierowych opcji, możemy założyć konto na jednym z serwisów internetowych takich jak: * Wattpad, * Sweek, * Blogspot (lub każda inna platforma oferująca założenie własnej strony), * Tumblr, * Facebook (dla odważnych, warto pisać pod pseudonimem).

Pozytywne rzeczy i ich skutki...

... czyli jak sprawić, żeby dzień stał się lepszy (będąc świadomą konsekwencji) lub życie, w końcu składa się ono z chwil. ☺ Często uśmiech działa cuda. Uśmiechnij się do przypadkowego przechodnia, może akurat jest czymś zmartwiony? Umilisz dzień i jemu i sobie. Zbyt wielu ludzi popiera ignorancję i szarą prozę życia. Przypadkowy uśmiech jest niespodziewany, a większość z nich po prostu lubi niespodzianki. Ewentualny skutek : osoba może oczywiście wziąć cię za wariata, ale nie przejmuj się. Bycie wariatem jest w porządku.  ☁ Bądź ponad tym Czyli coś, co staram się robić na co dzień. Pomóż nawet w złości. Temu, kogo nie znosisz, nienawidzisz, nie możesz znieść. Po prostu olej wszystko i bądź okej w stosunku do siebie. Wszyscy mamy wady, irytujące nawyki, wkurzające śmiechy. Nie musisz być sympatyczny, ale wystarczą twoje dobre chęci, by okazać dobre serce. Skutek: Oczywiście możesz być wykorzystywany, ale w tym tkwi haczyk. Zachowaj umiar w pomaganiu.

Życie mimo wszystko

Rozdział 7 Po piętnastu minutach, ubrana w zieloną piżamę, rozścieliłam sobie posłanie na podłodze, obok akwarium w pokoju Shauny. Usiadłam na poduszce i wpatrywałam się w złote rybki. Do pokoju weszła Shauna. - Nie przychodzi ci do głowy, jakim cudem zmieniłam się z powrotem w człowieka i co znaczyły te wizje? - spytałam. Shauna zamyśliła się. - Nie bardzo. Ale jeśli nie padniesz po pół godziny ze zmęczenia, to możemy poszukać trochę w necie. Może też przypomnisz sobie coś więcej? - zaproponowała. - Dobra. Shauna postawiła laptop na dywanie i usiadła obok mnie. - Myślisz, że kamień miał coś wspólnego z twoją wizją? - Jaki kamień? - spytałam zdezorientowana. - Ten, przy którym usiadłaś. - Wątpię. - A te iskry? - Shauna, może najpierw znajdziemy coś na temat wizjii? Ten temat wydaje się być łatwiejszy. No bo porównaj: moja przyjaciółka kilka tygodni po śmierci, znów stała się człowiekiem, a z jej dłoni sypały się iskry vs co to wizje? - Dobrze mówisz. Ja