Przejdź do głównej zawartości

"Persist", rozdział 1, cz.2

Przygotowałam dla was kolejną część opowiadania, już z tytułem. 
"Persist" - trwać. W którymś momencie, wyda się wam odpowiedni. :3

~♥~
Przeprowadzono mi chyba setki badań. Ten sam lekarz stwierdził u mnie chyba całkowity zanik pamięci. Nie pamiętam dokładnie (ironia). Przez cały czas zadawałam to samo pytanie. Nie otrzymałam odpowiedzi, ale jedna z pielęgniarek podsunęła mi moją kartę. Przejrzałam ją wzdłuż i w szerz.
- Atena Aurelie Grace. Szesnaście lat. Wypadek samochodowy. Prawdopodobnie amnezja wsteczna. Rodzice zginęli w tym samym wypadku. Rodzeństwo – brat (5 lat), siostra (7 lat).
To były dla mnie zupełnie nowe informacje, bo dotychczas biała plama w mojej głowie zaczęła zapełniać się w większości salami szpitalnymi, a jedynymi wspomnieniami, które miałam, były rozmaite badania. To było straszne. Żadnej wiedzy. Nie wiedziałam, czy mam jakichkolwiek przyjaciół. A rodzeństwo? Dlaczego nie płakałam po stracie rodziców? Najważniejsze: Dlaczego do cholery niczego nie pamiętałam?
Po południu przyszła pielęgniarka z burzą rudych włosów. Zabrała mnie na spotkanie: "Co dalej?".
Usiadłam przy okrągłym stole, jak na razie sama. Drzwi za kobietą zatrzasnęły się. Opuszkami palców przejechałam po drewnianym blacie. Ta drobna czynność wywołała u mnie jedno, jedyne wspomnienie. Siedziałam przy podobnym stole. Jakiś mężczyzna, mówił mi, że nie jestem w żaden sposób wyjątkowa. Nikt nie jest. Że każdy z nas jest jednym z wielu. Tak jak ciąg liczb. Nieskończoność: 1,2,3,4,5...
Wtedy powiedziałam, że jest jedna jedynka, jedna dwójka i tak dalej... Że każdy jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.
Nie wiedziałam kiedy to było. To wspomnienie było jak pociąg. Szybko mignęło w umyśle i już go nie było. Ale pozostało w tej białej plamie, zwaną moją psychiką. Do sali weszli lekarze, lekarki i te "wyższej rangi" pielęgniarki. Podniosłam głowę, przyglądając się ich twarzom. Zaczęli dyskusję. Poruszali się nerwowo i zdawkowanie. Każdy ruch był poprzedzony poprawieniem okularów, fartucha czy przekartkowaniem notatek. Usadowili się naokoło mnie, że poczułam się jakbym miała klaustrofobię. Było tu stanowczo za ciasno.
- W związku z zaistniałą sytuacją nie możemy wypuścić jej do domu babci. Należy umieścić ją w szpitalu psychiatrycznym.
Chwila... Czym był ten szpital... psychiatryczny?
Dla ludzi... chorych umysłowo?
- Ale ja nie mam problemów z psychiką – wtrąciłam się, próbując bezskutecznie ogrzać dłonie.
Lekarze odwrócili się do mnie. W ich oczach widziałam, że pokpiewają ze mnie.
- Sądzę, że powinniśmy dać Atenie zamieszkać u babci. Możemy również dać jej zezwolenie na uczęszczanie do szkoły. Podobno ma tam przyjaciół. To może przynieść lepsze skutki niż psychiatryk – kobieta oparta o framugę drzwi popatrzyła na swoich współpracowników znad okularów. – nie zawsze trzeba trzymać się "zasad".
W końcu stanęło na tym, że przenoszę się do babci. Na odchodnym cicho podeszłam do lekarki.
- Dziękuję. Chyba... nie chciałabym zostać tu dłużej.
Wciąż słaba, wchodząc po marmurowych schodach z pielęgniarką u boku, zastanawiałam się jak potoczy się moje życie. Jaka była moja babcia? Kochającą, ciepłą kobietą, czy jej zupełną odwrotnością? Surowa, pilnie przestrzegająca zasad..?
Nie chciałam zadawać więcej pytań. Nie mogłabym znieść myśli, że lekarze, jako obcy ludzie wiedzą więcej niż ja. To moje prywatne życie. Co z tego, że go nie pamiętam...

Komentarze

  1. Bardzo lubię Twój blog więc byłoby mi miło gdybyś mnie zaobserwowała :*
    http://love-little-berry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uwielbiam zimę, jest to moja ulubiona pora roku.
    Zwykle to tak na prawdę nie chce mi się ruszyć z domu, wolę posiedzieć sb cały dzień w piżamce :D
    love-inaczej-inna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz i obserwacja wywołują uśmiech i niezwykle motywują.

✓ Komentarze wulgarne są od razu usuwane.
✓ Przyjmuję jedynie konstruktywną krytykę.
✓ Zostaw link do swojego bloga - chętnie poczytam.
✓ Nie bawię się w rzeczy typu: obserwacja za obserwację. Ale jeśli twój blog mi się spodoba - zaobserwuję.
✓ Jeśli komentujesz, zrobię to na pewno u ciebie.

Popularne posty z tego bloga

Publikujesz?

Jakby nie dość było, że z całego serca wyczekuję lata, słońce wyszło z samego rana dosłownie na piętnaście minut, a potem zniknęło pod warstwą chmur, ukrywając się przez resztę dnia. Witam was tym pozytywnym akcentem! O czym możemy pomówić dzisiaj? O tym, o czym obiecałam się wypowiadać. Czyli kiedy publikować, a kiedy swoje dzieła zachować w szufladzie? Nie wiem, ale się wypowiem! Zacznijmy od tego, że publikować możemy w różnych formach. Możliwe jest wysłanie swojego tekstu do jednej z młodzieżowych gazet, czasopism literackich, które zwykle chętnie przyjmują kilka akapitów od początkujących, jeśli tylko propagują postęp i samokształcenie. No, nie zawsze, ale warto próbować. Oprócz ucieczki do papierowych opcji, możemy założyć konto na jednym z serwisów internetowych takich jak: * Wattpad, * Sweek, * Blogspot (lub każda inna platforma oferująca założenie własnej strony), * Tumblr, * Facebook (dla odważnych, warto pisać pod pseudonimem).

Pozytywne rzeczy i ich skutki...

... czyli jak sprawić, żeby dzień stał się lepszy (będąc świadomą konsekwencji) lub życie, w końcu składa się ono z chwil. ☺ Często uśmiech działa cuda. Uśmiechnij się do przypadkowego przechodnia, może akurat jest czymś zmartwiony? Umilisz dzień i jemu i sobie. Zbyt wielu ludzi popiera ignorancję i szarą prozę życia. Przypadkowy uśmiech jest niespodziewany, a większość z nich po prostu lubi niespodzianki. Ewentualny skutek : osoba może oczywiście wziąć cię za wariata, ale nie przejmuj się. Bycie wariatem jest w porządku.  ☁ Bądź ponad tym Czyli coś, co staram się robić na co dzień. Pomóż nawet w złości. Temu, kogo nie znosisz, nienawidzisz, nie możesz znieść. Po prostu olej wszystko i bądź okej w stosunku do siebie. Wszyscy mamy wady, irytujące nawyki, wkurzające śmiechy. Nie musisz być sympatyczny, ale wystarczą twoje dobre chęci, by okazać dobre serce. Skutek: Oczywiście możesz być wykorzystywany, ale w tym tkwi haczyk. Zachowaj umiar w pomaganiu.

la Lune #3

Drogi pamiętniku, Ostatnio wydarzyło się aż za dużo. Musiałam wyjechać z nad morza, gdzie przeżyłam wspaniałe chwile, poznałam kogoś. Wczoraj też cudem uniknęłam utonięcia, ale poradziłabym sobie, gdyby nie pomoc tego Eryka. Niestety, Laura wzięła jego numer i kazała mi zadzwonić. Kiedy jest w takim nastroju, lepiej nie dyskutować. Oczywiście przeprosiłam go, za to jak się uniosłam. Stało się to, czego się obawiałam. Spytał co powiem na spacer. Zgodziłam się, ale nie ukrywam, iż nie mam na to ochoty. Chcę tylko wyprostować całą sprawę i tyle. Nie zamierzam niczego zaczynać. Klara zamknęła pamiętnik. Stanęła przed lustrem. - Muszę się ogarnąć. Chociaż trochę, bo nie zamierzam się jakoś specjalnie stroić na to spotkanie – mówiła sama do siebie. Otworzyła szafę. Narzuciła na siebie białą bluzkę i jeansową kamizelkę. Zdecydowała się też na koka na czubku głowy. - Wygodnie i tak jak lubię – skwitowała. - Ile mam jeszcze czasu? Spojrzała na zegarek. Niecałe piętnaście minut. Usłyszała pukani