Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą opowiadanie

Najczęściej popełniane błędy w pisaniu

 Twoja bohaterka to Mary Sue! - Więc zacząłeś pisać. Super! Cieszymy się z sukcesów, ale pamiętaj, że twoja postać nie powinna mieć ich zbyt wiele. Czy w realnym świecie istnieje dziewczyna, która jest po prostu najpiękniejsza, najbogatsza, najbardziej urodziwa, z milionem sukcesów na koncie i w ciągu nędznych siedemnastu lat życia ani razu nie stoczyła wojny z wrogiem każdej nastolatki - trądzikiem? Nie! Ideały nie istnieją, pamiętaj o tym. Żeby postać była realistyczna i nabrała wyrazu, charakteru, powinna mieć (przynajmniej) jedną wadę. Dobrze by było, gdyby znalazło się miejsce na kropelkę oleju w głowie, ale świat się nie zawali, jeśli zabraknie rozumu. Różni są ludzie.    Czy on jest człowiekiem? - Piszesz dalej. Jest ekstra, masz pomysły na akcję, która chwyci czytelników za gardło, ale co to?! Twoja postać nagle umiera z wycięczenia i głodu. Pamiętaj, że bohater, jak każdy z nas, musi od czasu do czasu coś zjeść, pójść do toalety oraz odpocząć. Troskliwi aut...

"Survival" - część druga

- Widzieliście Kamila? - pyta Serafina. Chłopak, którego uratowałam przed odwodnieniem, oddaje mi butelkę i przenosi wzrok na Serafinę. - Mówił, że mamy się spotkać przed ośrodkiem. Najpierw ścianka wspinaczkowa. Gaja garbi się i zwiesza ramiona. - Wspaniale, po prostu wspaniale – mówi. - Chodź tu, nasza mierna egzystencjo – Serafina klepie Gaję po plecach i prowadzi ją w stronę kręgu ławek. Obie wyglądają jakby szły na ścięcie. Po pół godzinie topienia się w skwarze, Kamil i reszta naszej grupy zastają nas rozwalone na ławkach. 

"Survival" - część pierwsza

Wysiadamy wreszcie z dusznego autokaru i stajemy na piaszczystej drodze. Pył unosi się, gdy dotykam stopami podłoża. Od razu czuję, że okruchy dostają się do moich butów, co nie jest zbyt wygodnym doświadczeniem. Ignorując to, patrzę na drzwi pojazdu i czekam aż wysiądzie z niego reszta klasy. Wzrokiem szukam przyjaciółek, jednoczeście próbuję się uwolnić od smrodu spalin. Słońce przygrzewa jak nigdy. Wydaje się, że uwzięło się akurat na nas – biednych, strapionych podróżą gimnazjalistów. Od kilku minut stania na tym upale, czuję, że skóra na ramionach zaczyna mnie palić. Klimat przypomina istną patelnię. W tłumie zgrzanych uczniów widzę trzy głowy: czarną, brązową i blond. Staję na palcach i macham ręką. - Hej! Tutaj!

"Granat" - opowiadanie pozornie smutne

- Oh, Aguś, tak nam przykro – mówi prowadząca, zdobywając się na teatralne westchnięcie. Na ekranie telewizora wydawała się być milsza. - Mam na imię Agata. Nie "Aguś" – odpowiadam cierpko. Mam cichą nadzieję, że sofa, na której siedzę wciągnie mnie do środka i przetransportuje do domu. Jak właściwie znalazłam się w tym studiu? Ah, no tak. Marek. 

"Schowek Cudów" - świąteczne opowiadanie

Witajcie! Nie przedłużając, chciałabym życzyć Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku i zapraszam na opowiadanie autorstwa Rosie :) Schowek Cudów Była godzina 16:30. 24 grudnia. Tak, tak Wigilia. Niestety ja nie miałam szczęścia i nie spędzałam jej w domu przy choince i dźwiękach przereklamowanych kolęd. Od 2 lat wymigiwałam się od przyjazdu do domu na święta. Moi rodzice mieszkali na drugim końcu USA, a bilety na samolot co roku były zdecydowanie za drogie. University of Wachington w Seattle, tak oddalonego od Nowego Jorku na ile to możliwe, wybrałam nie przez przypadek. Przez całe dwa semestry nauki miałam mnóstwo wymówek, by zostać w akademiku. To był dobry wybór. No dobrze... to był łatwiejszy wybór. 

Ulica Scar'ów

Rozdział 11   Trzask drzwi sprawia, że wzdrygam się i przenoszę wzrok na Aleksa. W tym czasie Ami wychodzi, rzucając mi przeciągłe, dwuznaczne spojrzenie. - Co powiesz na wycieczkę? - pyta i posyła mi szeroki uśmiech. Czy to musi nastąpić akurat teraz? - Wolałabym spacer – mój głos stał się wyższy o kilka tonów. - Jasne, jeśli chcesz... D opiero gdy idziemy, odważam się odchrząknąć i spojrzeć Aleksowi w oczy. Po chwili znów wgapiam się w chodnik, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. - O co chodzi? D opiero jego głos uświadamia mi, że wstrzymuję oddech. Wypuszczam powietrze z płuc i nerwowo przygryzam dolną wargę. - Muszę ci coś powiedzieć. Kiwa zachęcająco głową, a mimo to, boję się jeszcze bardziej. - Najpierw obiecaj mi, że będziesz do mnie pisał. - To brzmi dziwnie – marszczy brwi. - Ale w rzeczywistości jest bardzo proste. Jutro moja ciocia przyjedzie do miasta. Wtedy... pogadamy o przeprowadzce. C howam się w sobi...

Ulica Scar'ów

Rozdział 10 Rozmawiałyśmy bardzo długo. Okazuje się, że rozmowa z ciocią przywróciła mnie do życia, a przynajmniej na tyle, bym zwlekła się z łóżka i wzięła prysznic. Zmywam z siebie warstwę brudu i bezsilności, czuję się o wiele lepiej, gdy wychodzę z łazienki. Zza roku wyłania się Ami. W dresach i starej, rozciągniętej bluzie. Chyba idzie robić pranie. - Jak się czujesz? - zagaduje mnie. Zapewne nie spodziewa się odpowiedzi, lecz nie mogę kolejny raz jej tak potraktować. Zaopiekowała się mną, zapewniła dach nad głową. Nie mogę być aż tak bezduszna. Ona przez cały ten czas zachowywała się jak prawdziwa przyjaciółka, a ja jak rozwydrzony dzieciak. - Czysta i świeża – zdobywam się na żartobliwy ton i półuśmiech. Przyjaciółka patrzy na mnie przez chwilę, nabiera pewności, że może zacząć się śmiać. Ostatnimi czasy nie byłam najlepszą kandydatką do rozmów. Gdy przyjaciołom udawało się wydusić ze mnie choć jedno zdanie, miałam pokaźnie wahania nastrojów, wi...

Ulica Scar'ów

Rozdział 9 Kolejne noce spędzam u Ami. Jak przez mgłę widzę policję, która przeszukiwała mój dom. Przypominam sobie ludzi, wynoszących moją mamę w czymś, co wyglądało jak worek na śmieci. "Potraktowali ją jak śmiecia." Przed oczyma majaczą mi mężczyźni, którzy każą mi mówić. Spisują wszystko, co powiem w małych notatnikach. "Mama miała taki sam." Pytają o rzeczy, na które nie znam odpowiedzi. Nie słucham samych pytań, bo ich nie rozumiem. Oni nic nie czują. Dla nich to kolejna sprawa do rozwiązania, to ich praca. Oni nic nie czują. Oni są tylko od pytania. 

Ulica Scar'ów

Rozdział 7,5 Przez kolejny tydzień pracowaliśmy tak wytrwale i dokładnie, jak mogliśmy. Do końca nie wiem, dlaczego McMillan zatrudniła nas, skoro mogła wynająć wyspecjalizowaną ekipę, która przeprowadziłaby remont co najmniej dziesięć razy szybciej niż my. Przez pierwsze dni udało nam się zedrzeć tynk ze ścian, położyć nowy, a teraz nareszcie zaczęliśmy malować. Wszystko potoczyłoby się jak spłatka, gdyby McMillan nie paradowała przez środek salonu ubrana jak milion dolarów, z cappucino w dłoni. Gdy robi to po raz kolejny, ze złośliwym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy, nie wytrzymuję. Kobieta znika w drzwiach, a ja schodzę z drabiny. - Mam dosyć. Ona wyraźnie cieszy się z naszej udręki – rzucam wałek na ziemię. Aleks patrzy na mnie przez chwilę, a potem wraca do malowania. - Jesteśmy darmowi – mówi. Patrzę chwilę na ścianę, a potem mówię: - Ogłaszam strajk. Przyjaciele wyglądają na zdezorientowanych. Spoglądają po sobie, nie sp...

Tonę

Jak już dosyć dawno obiecałam, skończyłam wreszcie jednorazowe opowiadanie. Nie zależało mi na tym, by było nie wiadomo jak długie. Chodziło raczej o przekaz i o to, jak duży wpływ ma na nas muzyka: nie marnujmy swojego życia na użalanie się nad sobą.

Ulica Scar'ów

Rozdział 7 Mam ochotę zamknąć oczy i odciąć się od natłoku myśli, zimna bijącego od betonowych schodów. Tak też robię, a potem zasypiam, snując niespokojny sen. Jestem na granicy otępienia i jawy, wciąż niemrawie nasłuchuję, czy przypadkiem przyjaciółka nie wraca do domu. Rzeczywiście – wróciła. O szóstej rano. Wstaję szybko, przynajmniej na tyle, na ile pozwalają mi zesztywniałe z zimna nogi i pochylam się przez poręcz, by krzyknąć coś o wracaniu o tej porze. Głos jednak więźnie mi w gardle, gdy widzę, w jakim stanie jest Ami. Więc nie zważam na s w ó j stan i pomagam jej wejść po schodach. Opiera na mnie cały swój ciężar, więc ledwo stoję na nogach, a gdy wyjmuje klucz do mieszkania, ręce trzęsą jej się tak, że nie może trafić do zamka. Biorę go od niej, otwieram drzwi i wprowadzam ją do środka. Zastanawiam się, ile czasu minie, póki powie mi, co się stało. Milczę, sadzając Ami na kanapie, milczę, biorąc ciuchy z jej pokoju i popychając przyjaciółkę w stronę łazienki, ...

Ulica Scar'ów

Rozdział 6 Tej nocy nie mogę zasnąć. Przewracam się z boku na bok, skopując z siebie kołdrę. Śnią mi się koszmary. Dowiaduję się o śmierci taty i rzucam się do wzburzonej wody. Myślę, że będę mogła spokojnie oddychać, jednak się mylę. Gdy próbuję wziąć oddech, moje płuca błyskawicznie napełniają się wodą, fale rzucają moim ciałem o skały. Czuję przeszywający ból. Budzę się zlana potem, haustami wciągam powietrze, którego jestem spragniona. Kołdra leży na podłodze wraz z poduszką i prześcieradłem. Sięgam ręką do lampki, chcę zapalić światło. Orientuję się, że żarówka jest potłuczona, a z nadgarstka spływa mi krew. Klnę pod nosem i rozglądam się w poszukiwaniu chusteczek. Dopiero zauważam obecność matki. Stoi w drzwiach, owinięta w zielony szlafrok, w kapciach tej samej barwy. Z trudem przypominam sobie, że to jej ulubiony kolor. 

Ulica Scar'ów

Rozdział 5 Obudziłam się dopiero, gdy poczułam przeszywające zimno. Ktoś stopniowo lał zimną, słoną wodę na moją twarz. Uniosłam rękę w geście protestu i wytarłam policzki. Podparłam się i spróbowałam usiąść. - Czekaj, pomogę ci – poczułam jak dwie silne dłonie obejmują mnie z tyłu i sprowadzają do siadu. - Aleks. Kiedy upewnił się, że jestem względnie stabilna, odsunął się trochę i spojrzał na mnie. - Co ci strzeliło do głowy? Potarłam lekko opuchnięte oczy. - Nie wiesz wszystkiego – usłyszałam, jak słabo brzmi mój głos. - Nie muszę, żeby wiedzieć, że zachowałaś się jak zimna, samolubna suka. - Dzięki, wiesz jak pocieszyć. - C hcesz, żeby wszyscy dookoła nad tobą skakali? Nikt nie mówił, że życie będzie łatwe. Niektórzy ludzie mają gorzej, Aiden. Jedni gdzieś tam, na drugim końcu kraju głodują, marzną, inni wychowują się w patologicznej rodzinie. Dzieci są bite, molestowane, maltretowane. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego jesteś tak...

Ulica Scar'ów

Rozdział 4 - Spóźniłaś się – przywitała mnie Ami. - Przyszłaś za wcześnie. Prawdę mówiąc, zostały mi jeszcze dwie minuty na dojście. Szturchnęła mnie i wskazała na wysoki budynek, wyłaniający się z miejskiego krajobrazu. - Oto jest cel naszej wyprawy. Zmarszczyłam brwi. - Przecież to Centrum Budowlane... - potarłam dłonią czoło. - Coś ty znów wymyśliła? Ami uśmiechnęła się z satysfakcją. - Remontuję mieszkanie sąsiadów. - Sama, prawda? Nie zatrudniłaś robotników... Nie zniżyłabyś się do tego poziomu – to było raczej stwierdzenie, zapowiadające coś niewiarygodnego, w co na sto procent miałam zostać wplątana. - T y mi pomożesz. - Nie. Nie, nie, nie. Nie zamierzam wpakować się w to bagno. Tak więc dziesięć minut później wylądowałam w Centrum. Ami porzuciła mnie na rzecz działu z farbami, zostawiając pomiędzy regałami, zapełnionymi dodatkami, dekoracjami i innego rodzaju rzeczami, które nigdy nikomu nie będą potrzebne. Poczułam się przytłoczon...

I'm drawing

Mogę śmiało powiedzieć,  że tonę. Przez siebie samą znalazłam się w takiej a nie innej sytuacji. Poplątane myśli napierają na mnie ze wszystkich sił, miażdżąc płuca i serce. Oczekiwania przyjaciół,  że wszystko naprawię. Poczucie winy. I dziwne uczucie, które każe mi stać w miejscu. Uczucie, przez które boję się zrobić krok do przodu. Gdybym przywróciła dawny stan rzeczy, uciekam ponownie. Zostawiając tych, na których mi zależy. Ponownie ich raniąc i popełniając drugi raz ten sam błąd. Czy to można nazwać kochaniem? Opiekuńczością? Krzywdzę, żeby nie skrzywdzić ponownie? O co chodzi?  Oto początek opowiadania które zaczęłam pisać. Ostatnio trochę się ich nazbierało , ale większość to jednorazowe historie :).   Nad moją głową ciąży nieuchronne widmo epok literackich (jeszcze 4 ^^), więc nawet gdybym chciała, nie mam głowy do pisania. Spokojnie, w czwartek będzie po wszystkim i wracam do świata żywych! :)

Słodka, słodka zemsta.

Drodzy Czytelnicy! Otóż, po dzisiejszym dniu w mieście, zostałam ułaskawiona ciekawym pomysłem, wiążącym się z ostatnimi wydarzeniami.  Na przykładzie przyjaciółki, wiem, że najlepszą formą wyrzucenia z siebie swojej złości jest wyżycie się twórczo. Napisałeś/łaś opowiadanie, odzwierciedlające twoją złość, smutek, niezrozumienie? Właśnie tworzę zakładkę, w której będą się znajdować Wasze opowiadania - jeśli chcecie. Wysyłać je możecie na mój e-mail, podany niżej. Jeśli nie masz bloga, na którym mogłabyś/mógłbyś udostępnić swoją twórczość - zapraszam. Wystarczy napisać, a ja pomogę, jeśli poprosisz - udostępnię. Wyrzućcie z siebie swoją złość, przelejcie ją na papier/klawiaturę. Mam nadzieję, że spodoba wam się ten pomysł i choć trochę osób się zaangażuje :). mój e-mail: werqajulqa@gmail.com

"Ulica Scar'ów"

Przepraszam, ostatnio zarzucam Was praktycznie samymi opowiadaniami, ale jestem w trakcie wkuwania epok literackich i, jak można się  domyślić, nie mam czasu. Więc, kolejny rozdział Ulicy Scar'ów Nie ma to jak pomoc przyjaciółki :'). Rozdział 3 Woda łagodziła wszystkie demony przeszłości. Płynęłam, a cisza panująca pod falami pozwalał mi się uspokoić. To było jak izolatka, tam nikt nie miał wstępu. Chłodne prądy muskały moją skórę. Nigdy nie płynęłam do celu, bo go nie miałam. To było wspaniałe: nie ma obok ciebie nikogo, kto zasypywałby cię słowami pocieszenia, dawał idiotyczne rady na 'pozbieranie się', mówił, że cię rozumie. Tego nie dało się zrozumieć, póki nie miało się z tym styczności. Już dawno roztrzaskałam się na milion kawałków. Byłam jak najtrudniejsze puzzle, gdzie żaden element nie pasuje. Jak puzzle, które po jakimś czasie chowa się na dno szafy i pozwala, by opanował je kurz. Woda zbliżała te kawałki do siebie, tworząc na jakiś czas wzgl...

Z pozdrowieniami od Gabrysi

  "***" Usłyszałam dzwoniący telefon znajdujący się pod łóżkiem, na którym właśnie leżałam i cicho łkałam. Poznałam od razu, że to Weronika. Powoli wygrzebałam się z pod góry kocy i sięgnęłam ręką pod mebel. Wyczułam rozbity aparat, chwyciłam i przeciągnęłam po nim palcem, odbierając rozmowę. Z głośnika po płynął istny potok wulgaryzmów i wrzasków. -Nie wierzę, że ona to zrobiła!!! Jak ona mogła Ci to zrobić?! Miałaś sama mu o wszystkim powiedzieć?! Przecież… Westchnęłam i położyłam się z powrotem, patrząc w sufit. -Welcome to my prison-world! -Nie mogę tego zrozumieć! -Ja już prawie się pogodziłam z pieprzoną rzeczywistością … -Aha, nie potrafisz kłamać. Co teraz? -A jak myślisz-prychnęłam znużona. -Czekaj, czekaj jestem tobą. Wściekłą, nieprzewidywalną i odrzuconą zakochaną, naiwną dziewczyną, którą najlepsza przyjaciółka wystawiła i powiedziała dla chłopaka, którego lubisz całą prawdę przed tobą „chcąc dobrze”…przeanalizujmy całą tę sytuację…na i...

Ulica Scar'ów

Rozdział 2,5 Dwa lata temu Do szpitala dotarłam kompletnie wyczerpana. Zarówno podróżą i gorącem panującym w aucie, jak i zwracaniem. Na szczęście dyżurująca pielęgniarka oszczędziła nam już siedzenia w poczekalni. Poprowadziła nas wypchanym chorymi ludźmi korytarzem, aż dotarliśmy do niewielkiej sali z dwoma szpitalnymi łóżkami. Widać było od razu, że szpital nie przekazuje "Zdrowiej szybko", tylko "50% zniżki na trumny!" W pokoju, w którym miałam się kurować, ściany były oczywiście puste, bez żadnego obrazu, plakatu, pocieszającego cytatu,a wykładzina pozdzierana w niektórych miejscach. Cały szpital był wykonany z drewna, tylko sprzęt był względnie nowy.

Ulica Scar'ów

Rozdział 1,5 Ami była moją najlepszą przyjaciółką od czasów przedszkola, może nawet wcześniejszych. Zawsze d zieliłyśmy się skittels'ami , podpisywałyśmy się na drzewach i ławkach w parku – ku oburzeniu starców, uprawiających jogging. Przeprowadziłyśmy zamach wodny na wandali z naszej ulicy, jako zemstę - c o prawda już dawno zapomniałyśmy za co. R ozumiała mnie bez słów, a gdy do kościoła weszła kobieta odstawiona jak Marilyn Monroe, w zgniło-zielonych obcisłych legginsach, ledwo dusiłyśmy śmiech. Nawet nie musiałyśmy się porozumiewać. Ami, czyli tak na prawdę Abundancja Dew była średniego wzrostu, miała ciemne (wiecznie w artystycznym nieładzie) włosy od zawsze sięgające jej do ramion oraz piękną oliwkową cerę bez żadnej skazy. Nienawidziła swojego imienia i odkąd pamiętam, narzekała, "dlaczego jej cholerni rodzice musieli ją tak cholernie nazwać" . Wszyscy nazywają ją Ami, bo tak jest łatwiej, a ona najzwyczajniej w świecie oszczędza sobie wstydu. ...