Przejdź do głównej zawartości

Ulica Scar'ów

Rozdział 5

Obudziłam się dopiero, gdy poczułam przeszywające zimno. Ktoś stopniowo lał zimną, słoną wodę na moją twarz. Uniosłam rękę w geście protestu i wytarłam policzki. Podparłam się i spróbowałam usiąść.

- Czekaj, pomogę ci – poczułam jak dwie silne dłonie obejmują mnie z tyłu i sprowadzają do siadu.

- Aleks.

Kiedy upewnił się, że jestem względnie stabilna, odsunął się trochę i spojrzał na mnie.

- Co ci strzeliło do głowy?

Potarłam lekko opuchnięte oczy.

- Nie wiesz wszystkiego – usłyszałam, jak słabo brzmi mój głos.

- Nie muszę, żeby wiedzieć, że zachowałaś się jak zimna, samolubna suka.

- Dzięki, wiesz jak pocieszyć.

- Chcesz, żeby wszyscy dookoła nad tobą skakali? Nikt nie mówił, że życie będzie łatwe. Niektórzy ludzie mają gorzej, Aiden. Jedni gdzieś tam, na drugim końcu kraju głodują, marzną, inni wychowują się w patologicznej rodzinie. Dzieci są bite, molestowane, maltretowane. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego jesteś tak słaba.



Wtedy zaczęłam płakać. Żywymi łzami, a raczej fontanną łez, które nagromadziły się przez te lata. Czy rzeczywiście byłam tak słaba? Mówiłam sobie, "nie będę kontemplować swojej beznadziejności". Nie miałam zamiaru. Co się stało? Dlaczego wylądowałam na plaży z żyletką w ręce i pustką w głowie?

Aleks pozwalał mi płakać w swoją koszulkę, nie zważając na pokaźne plamy łez. Objął mnie ramieniem i lekko przytulił, gdy wstrząsnął mną niekontrolowany szloch. Moje życie stało się kruche, odkąd straciłam ojca. Był dla mnie podporą, pociechą.

Z nim obserwowałam gwiazdy na niebie. Któregoś razu tata powiedział:

- Popatrz. Widzisz tą gwiazdę?

Wytężyłam wzrok i odnalazłam , na którą wskazywał. Świeciła jaśniej niż inne. Kiwnęłam głową.

- Każdy człowiek ma swoją własną. Ta jest twoja.

- A te naokoło? One też mają swoich właścicieli? Oni o tym wiedzą?

Tata usiadł na chłodnej trawie i odchylił głowę, zamykając oczy.

- To są twoi najbliżsi. Tak jak gwiazdy, oni będą zawsze przy tobie. Będą rozjaśniać ci drogę, kiedy zabłądzisz, Żabko. Ludzie nie wiedzą, że są posiadaczami gwiazd. Z góry odrzucają wszystko, co piękne oraz rzeczywiste, ale tracą czas na gonitwę za życiem. Widzisz, życie to ja i ty i te gwiazdy. Nie musimy pędzić, jedynie korzystamy w pełni z każdej chwili.

Miałam wtedy sześć lat. Nie wiedziałam co znaczą słowa ojca, przyjęłam je jak kazanie, którego trzeba wysłuchać i długo się nad nimi nie zastanawiałam.

Teraz jednak, pojęłam ich znaczenie.

W chwili gdy podniosłam głowę, by wytrzeć oczy, spojrzałam na ciemnopomarańczowe niebo, na którym zaczęły pojawiać się gwiazdy. Przetarłam twarz rękawem i wyprostowałam się, wskazując na niebo.

- Patrz.

Aleks powoli uniósł głowę, wodząc wzrokiem po sklepieniu.

- Nie, czekaj – uklęknęłam i delikatnie przesunęłam jego głowę w lewo.

Tam właśnie widniała gwiazda – święcąca mocniej niż wszystkie. Może nie ta sama, ale dla mnie była ważna.

- I co?

- Po prostu patrz i słuchaj.

Usadowiłam się wygodniej na piasku i zaczęłam mówić.

- Gdy byłam mała, tata tłumaczył mi znaczenie gwiazd. Ta, na którą patrzysz jest właśnie moja i ma oświetlać mi drogę. Nie widziałam jej od ośmiu lat. Czy to może być znak? Może to właśnie jest ścieżka, którą powinnam iść i – wzięłam oddech – i nauczyć się żyć bez podpory, którą był dla mnie ojciec. Dwa lata temu, szpital do którego przyjechałam, stanął w płomieniach, a tata oddał za mnie życie. Za to ja nie dałam rady uratować małej dziewczynki, bawiącej się w szpitalnym pokoiku, na szpitalnym łóżku. To właśnie jest powód. Dlatego chciałam ze sobą skończyć. Od tamtej chwili poczucie winy zżera mnie od środka. Jak ja mogłam przeżyć, a ona nie?

Przez chwilę oboje milczeliśmy. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego siedzę z nieznajomym chłopakiem na plaży i mówię mu to, co obawiałabym się wyznać przyjaciółce. Może właśnie dlatego to było takie proste: bo Aleks mnie nie znał... A teraz? Zamknięta i lodowata dziewczyna patrzy w niebo i rozprawia o gwiazdach. Co się dzieje?

- Nie mogę uwierzyć – zaczął. - Przez chwilę myślałem, że jesteś jedną z tych dziewczyn, które mają swoje wyimaginowane problemy lub twierdzą, że "blizny opowiadają historię". Przepraszam. Przepraszam, że nazwałem cię zimną suką. Nie miałem pojęcia...

Odwrócił głowę w drugą stronę, a ja przetrawiałam jego słowa.

- Chyba jesteś jedyną osobą, która mnie za to przeprosiła – uśmiechnęłam się lekko.

- Nie miałaś łatwo, co?

- Są na świecie osoby, które mają gorzej.

- Szybko się uczysz – roześmiał się cicho.

- Dlaczego szepczesz?

- Bo ta chwila wydaje się być tak delikatna i krucha, że boję się ją zniszczyć.

Oparłam głowę o jego ramię, ale już nie płakałam. Wiedziałam, że prędzej czy później, staniemy się sobie bliżsi. I będzie przy mnie zawsze ktoś, kto widział, że się złamałam, a przy mnie został.

Ktoś w pubie włączył muzykę. Cicha melodia utrwalała tę piękną chwilę, przemykając aż do nas, śpiewając dla nas.




Znowu jestem tu, piasek wciąż ten sam,

ślady naszych stóp rozwiał wiatr,

jak naszych słów morza cichy szmer.

Na przystani ktoś na gitarze gra,

letni romans co złączył serca dwa,

w pasjansie chwil, król i dama kier.



Obietnica przyszłych dni...



Jeszcze jeden raz spotkać ciebie,

jeszcze raz tonąć w niebie.

Niech stanie czas nim świt, jak ptaki spłoszył nas.



(...)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Black Heart

Kto miał chociaż raz przemożone wrażenie, że nie wie, co chce w życiu robić..? A jeśli wie, to waha się, czy na pewno będzie się spełniał w danym zawodzie, czy wytrwa? Tematyka dzisiejszego postu nie będzie o doradztwie zawodowym - Boże, broń! Nie wyobrażam sobie, że coś takiego mogłoby wyjść spod mego pióra. Niech ktoś mi o tym przypomni, kiedy skończę jakieś dwadzieścia lat i obym nie została właśnie doradcą zawodowym...  Chciałam napisać, że wszystkiego warto próbować. Mądrość życiowa, o której czytamy, którą napotykamy, nie wzięła się z niczego. Ktoś musiał coś robić, działać, angażować się - a z tym jest teraz problem. Mogę potwierdzić w stu procentach na przykładzie kilku znajomych. Żeby grupowo się w coś zaangażować, wszystkich trzeba ciągnąć na siłę. Żadnej dobrej woli. Żadnej chęci i ciekawości. Zresztą, nie wiedzą co tracą. Najgłębsze wartości życia trzeba odkryć samemu, pokonując swoje wewnętrzne bariery. Nikt niczego się nie nauczy, jedynie czytając książki i cytując...

Tutaj jestem!

Na pewno każdy z młodych, początkujących pisarzy ma taki okres, gdy zastanawia się nad swoim debiutem. Myślimy i myślimy, ale często nasze zmagania spełzają na niczym. Niedawno wysłałam próbkę swojego opowiadania do gazety. Nie otrzymując odpowiedzi przez dłuższy czas, wysłałam kolejny raz swoją prośbę. Tak to się ciągnęło, aż w końcu dostałam odpowiedź. Dosyć neutralną, bo okazało się, że nie mogą umieścić mojego opowiadania, ale zapraszają do wzięcia udziału w konkursie literackim. Okej. Jako, że jestem osobą bardzo dużo myślącą, to zaczęłam układać sobie w głowie przemyślenia i przeróżne wyjścia. Po pierwsze, cieszę się, że chociaż spróbowałam (dziwię się, że nie zwrócili mi uwagi za spam :3), mimo odmowy i postanowiłam zrobić pierwszy krok ku osiągnięciu swojego celu. Lecz co jeszcze mogę zrobić? 

Pokonać złość

/udowodnić, że może być lepiej. Zacznę od tego, że sama często denerwuję się z różnych powodów, ale ten post jest o jednym: człowieku. Każdy z nas zna sytuację, gdy nie może wytrzymać czyjegoś zachowania, sposobu bycia czy po prostu obecności. Zanim zacznę całą rozprawkę o pokonywaniu złości, chcę o czymś wspomnieć. Wiem, że często nie mamy wpływu na nasze uczucia, ale zastanów się, zanim zaczniesz kłócić się z kimś o to, kim jest. Wiem, że jesteśmy tylko ludźmi i niektóre rzeczy nas ponoszą, ale nie możemy mieć pretensji do nikogo za to jak prowadzi swoje życie. Możemy zwrócić uwagę danej osobie, jeżeli coś nam nie pasuje w jej/jego zachowaniu, ale pamiętajmy o konstruktywnej krytyce.