Przejdź do głównej zawartości

Ulica Scar'ów


Rozdział 10
Rozmawiałyśmy bardzo długo. Okazuje się, że rozmowa z ciocią przywróciła mnie do życia, a przynajmniej na tyle, bym zwlekła się z łóżka i wzięła prysznic.
Zmywam z siebie warstwę brudu i bezsilności, czuję się o wiele lepiej, gdy wychodzę z łazienki. Zza roku wyłania się Ami. W dresach i starej, rozciągniętej bluzie. Chyba idzie robić pranie.
- Jak się czujesz? - zagaduje mnie.
Zapewne nie spodziewa się odpowiedzi, lecz nie mogę kolejny raz jej tak potraktować. Zaopiekowała się mną, zapewniła dach nad głową. Nie mogę być aż tak bezduszna. Ona przez cały ten czas zachowywała się jak prawdziwa przyjaciółka, a ja jak rozwydrzony dzieciak.
- Czysta i świeża – zdobywam się na żartobliwy ton i półuśmiech.
Przyjaciółka patrzy na mnie przez chwilę, nabiera pewności, że może zacząć się śmiać.
Ostatnimi czasy nie byłam najlepszą kandydatką do rozmów. Gdy przyjaciołom udawało się wydusić ze mnie choć jedno zdanie, miałam pokaźnie wahania nastrojów, więc nigdy nie mieli pewności, jak zareaguję.

Na twarzy Ami maluje się ulga. Powróciłam do świata żywych, a to dobrze. Wyglądam na silną, więc muszę być silna. Gdy ja upadam, świat staje do góry nogami.
- Dziękuję, że znalazłaś moją ciocię. Naprawdę potrzebowałam tego – jąkam się. - Jeśli kiedykolwiek będę mogła ci się odwdzięczyć, daj znać.
Nie umiem mówić o swoich uczuciach,, a co za tym idzie – wyrażać wdzięczności. Najchętniej powiedziałabym jej wszystko: że nigdy nie miałam lepszej przyjaciółki, że gdyby nie ona, pewnie wylądowałabym Bóg wie gdzie, że zawdzięczam jej tak strasznie dużo. Że mojej wdzięczności nie odzwierciedli żaden powierzchowny aforyzm, który działa przez krótką chwilę. Chcę jej uświadomić, że moja przyjaźń, marna i to bardzo, jest wieczna.
- Dobrze, że czujesz się lepiej. Wiem, że jest ci ciężko, ale dasz radę, a póki się nie pozbierasz, możesz zostać u mnie. Nie ma problemu – mówi. - Aiden, jesteś naprawdę silna. Fakt, brzmię teraz jak w całkiem niezłym filmie...
- Dennym filmie – wtrącam.
- ... ale taka jest rzeczywistość. Posłuchaj, czeka nas jeszcze pogrzeb twojej mamy... Musisz to przetrwać, a my z Aleksem ci pomożemy. Nie mogę powiedzieć nic, co podniosłoby się na duchu, ale chcę żebyś wiedziała, że możesz na nas liczyć.
Chcę dodać coś jeszcze, ale głos więźnie mi w gardle.
"Nie teraz. Nie wycofuj się. Miałaś walić prosto z mostu, pamiętasz?"
Raz kozie śmierć, myślę, i mówię:
- Przeprowadzam się do cioci.
Zamiera, opierając kosz z mokrym praniem na biodrze. Zaczyna przypominać kamienny posąg, dopóki nie mruga.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Wyjeżdżam. Pewnie dopiero po pogrzebie, ale muszę to zrobić. Widzisz, w tym miejscu trudno jest mi być silną. Zbyt dużo się tutaj wydarzyło, a ja chcę zacząć z czystą kartą - mówię. Oddycham głęboko, żeby nie utracić panowania nad emocjami. - I wiem co to oznacza. Nie będziemy się widywać. Przepraszam za to.
Ami wzdycha ciężko i kładzie kosz na podłodze.
- Nie masz za co przepraszać. Jeżeli tak właśnie myślisz, i jest to tylko i wyłącznie twoja decyzja, to ja ją szanuję. Bo ty tego chcesz, prawda? Nie zostałaś zmuszona?
Zastanawiam się, kiedy tak zmądrzała. Poczucie winy przygniata mnie jeszcze bardziej.
- Nie.
- Dobrze więc – rozgląda się. - Chyba powinnaś powiedzieć Aleksowi. Ma zaraz wpaść.
Bierze kosz i odchodzi, ale zauważam, że jest bardziej przygarbiona.

***

Siedzę w salonie i czekam na Aleksa. Nerwowo skubię brzeg kanapy, po chwili dosiada się do mnie Ami.
- A co jeśli mu nie powiem? - pytam z nadzieją na jakieś inne wyjście.
- Nie możesz go tak potraktować – ściska moją dłoń.
Podświadomie to wiem, ale część mnie ma ochotę uciec od całego zamieszania i ukryć się gdzieś głęboko w dziczy. Mogłabym polować na wiewiórki, zbudowałabym szałas. Mogłoby mi się udać. 

 ***

Komentarze

  1. Ciekawy post :)
    Zapraszam do mnie http://sylwiasyla.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz i obserwacja wywołują uśmiech i niezwykle motywują.

✓ Komentarze wulgarne są od razu usuwane.
✓ Przyjmuję jedynie konstruktywną krytykę.
✓ Zostaw link do swojego bloga - chętnie poczytam.
✓ Nie bawię się w rzeczy typu: obserwacja za obserwację. Ale jeśli twój blog mi się spodoba - zaobserwuję.
✓ Jeśli komentujesz, zrobię to na pewno u ciebie.

Popularne posty z tego bloga

Największe niesprawiedliwości świata

Myśl dnia: ten moment, gdy nawet osiedlowy supermarket ma Instagrama, a ty nie i zastanawiasz się co takiego mogą tam wrzucać. Zdjęcia szynki z promocji? Pomijając tym razem poważne tematy, trochę się pośmiejemy (powodzenia, moje poczucie humoru jest dziwne) rozważając nad tym co przeszkadza nam w świecie.  Zapraszam na post pełen nawiasów i subiektywnych podpunktów trochę po nic. A jednak po coś. ☆ Najbardziej denerwują mnie osoby, które jedzą, jedzą, i nie tyją (wcale nie jestem jedną z nich ciii, to koncepcja samoirytacji). Mogą wtrąbić cały słoik Nutelli, dobić to grubymi naleśnikami na oleju, z syropem klonowym i cukrem, a nogi nadal wyglądają jak z paryskiego wybiegu. Ugh. ☆ Łączenie kolorów. Kiedy ty boisz się połączyć czarny z żółtym, a te wszystk...

Książka o promyczku

Jeśli kiedykolwiek chciałeś poddać się tylko dlatego, że było trudno, powinieneś przeczytać wspaniałe dzieło Kim Holden. Książka chwyciła mnie za gardło, przydusiła, a na koniec wywołała niemożliwy do powstrzymania potok łez. Masz przed sobą taki krajobraz: jezioro, chmurne popołudnie. Na pomoście siedzi dziewczyna z nogami podkulonymi pod samą brodę i kiwa się w tył-przód jakby miała chorobę sierocą. Szara przestrzeń otacza ten samotny punkcik, mimo że w około turyści na kocach łudzą się o trochę słońca. Po twarzy bieduli strumieniami płyną łzy, sprawiając, że wygląda szalenie nieatrakcyjnie, ale co tam.  Pytanie: Co tak naprawdę robi? Odpowiedź: Czyta najpiękniejszą, najbardziej nieziemską książkę jaką mógł wymyślić człowiek. Właściwie, może Kim Holden nie jest człowiekiem? Może jest wszechwiedzącą maszyną do pisania wyrywających serca powieści? Może jej życiową misją jest uczenie nas, [SPOILER ALERT] że tak naprawdę to nie śmierć jest najważniejsza?

Kot dla uwagi

http://www.unsplash.com Naprawdę dawno mnie tu nie było, więc trzy miesiące spóźniona, witam wszystkich w nowym roku! Mam nadzieję, że dla wszystkich będzie jeszcze lepszy niż ten poprzedni. Przyznajcie się, kto zdążył już złamać swoje postanowienia? Dzisiaj przychodzę do was tak właściwie... z niczym. Przepraszam. Daję znać, że żyję i jeżeli ktoś pozostał jeszcze na tych starych śmieciach, mam nadzieję, że mój warsztat nadal będzie was zadowalał. A teraz czas na lanie wody. Upływający czas mierzę nie tylko zerkając na białe kartki kalendarza, ale też przez patrzenie w lustro. Włosy, które w sierpniu sięgały nad ramię, teraz urosły o dobre sześć centymetrów. Mam wrażenie, że jeszcze te prawie pół roku temu uważałam się o wiele mądrzejszą niż jestem teraz, ale cóż, tak bywa. Mam nadzieję, że niedługo znowu zacznę gadać od rzeczy. Nie wiem nawet o czym powinnam pisać. Nie kręci mnie już wysławianie się na każdy temat, a także lanie wody (udawajmy, że właśnie teraz tego nie ...