A za oknem - dzieci się bawią.
I pamiętam, kiedy ja beztrosko biegałam.
Mogłam bawić się w piasku, na trzepaku, na placu.
Kiedy głęboko wdychałam zapach lata i trawy.
Teraz?
Plac zamurowali, zbudowali parking.
Zamiast piasku, wielkie boisko, zionące pustką.
I tylko przez okno spoglądam, zerkam po cichu
i nie przyznaję się do mojej tęsknoty.
Dzieci krzyczą coś do siebie, ale co mówią?
Nie wiem.
I tylko znad biurka wdycham zapach świeżej trawy.
Kiedy dziś popołudniu przypomniałam sobie o nauce na nadciągające sprawdziany i klasówki, mój wzrok, naturalnie, powędrował do okna. I jak zwykle w takich chwilach, pomyślałam: gdy byłam mała, w tym czasie bawiłam się na podwórku. A wylądowałam przy podręcznikach. Lecz nie tylko to zwróciło moją uwagę, a mianowicie coś, co mnie zasmuciło. Jeszcze przed zeszłorocznymi wakacjami, plac zabaw, na którym bawiłam się w mumię, w berka, w chowanego jako dziecko, został zastąpiony sporym boiskiem do nogi, które tylko od czasu do czasu wypełniają pasjonaci tego sportu. A boisko, wyłożone popękanym betonem, przerobiono na parking. Nie mogę tego przeboleć. Tej ignorancji ludzi, którzy siedzą u władzy i niszczą miejsca, związane z wspomnieniami. Na tym boisku uczyłam się jeździć na rowerze. Grałam w badmintona, obdzierałam sobie kolana, grałam w prowizoryczną siatkówkę, siedziałam na tym wspaniałym popękanym betonie i wygrzewałam twarz w słońcu. Czy to naprawdę nic nie znaczy? Wiem, że trudno jest poznać opinie wszystkich mieszkańców i wszystkich zadowolić. Ale bez p r z e s a d y. P a r k i n g ?
Nie czepiałabym się tak bardzo, gdyby tylko zamiast tego nieszczęsnego parkingu odnowiono to boisko. Okay, niech będzie nowsze, w lepszym stanie. Ale wypędzanie i zabieranie dzieciom przestrzeni do zabawy, po to, by zrobić miejsce samochodom, w moim mniemaniu nie jest normalne. Niedługo dzieciaki będą siedzieć w wyznaczonym czerwoną taśmą, na trawniku kwadracie, a reszta miejsca zostanie przekazana wszelkim pojazdom. Jasne, oby tak dalej *ironia*. Chcę przez to powiedzieć, że nie ważne jak dużą władzę ma ten ktoś. Przydałoby się chociaż trochę pomyślunku o dzieciach, o wspomnieniach tych starszych, o tym, co się tak naprawdę wyprawia. A wspomnienia z tym miejscem mam naprawdę wspaniałe. Nie potrzebowałam jakiegoś super wielkiego boiska wyłożonego sztuczną trawą. W moim dzieciństwie panował piasek, p r a w d z i w a trawa. Miejsce tworzą ludzie i wspomnienia, a nie znowocześniałe pomysły niemądrych osób.
oj u mnie w mieście dużo jest takich miejsc gdzie plac zabaw przerobili np na parking ;( bez sensu :/
OdpowiedzUsuńpoklikasz w linki u mnie? to bardzo ważne, z góry dziękuję kochana :*
http://donutworrybehappy.blogspot.com/2015/05/under-20-awesome-clothes.html
Nie rozumiem myślenia ludzi, tak po prostu niszczą dzieciom miejsca w których mogą beztrosko się bawić w kratywne zabawy, wyznaczają im małe miejsca w któych jest kilka rzeczy, na któych tak naprawdę nie da się bawić i dziwią się czemu dzieci uciekają w świat komuterów i siedzą w domu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Madda
Blog Maddy -> klik
Bardzo ciekawy post.. Mam 18 lat i jeszcze kilka lat temu bawilam sie na placu zabaw przed moim blokiem... Od ok 2lat jest tam tylko piaskownica i zjezdzalnia.. Za moich czasow bylo tego tyle, ze nie wiedzialam gdzie sie bawic.. Zabrano nam kiedys bramki z boiska, bo jakiejs sasiadce przeszkadzalo ze dzieci w pilke graja, wiec nasi strasi koledzy zrobili nam sami bramki z drewna... Po jednym dniu ktos je wyrzucil.. Gdzie tu sprawiedliwosc? Co dzieci maja robic jak nie maja gdzie... Teraz biegajacych dzieciakow przed blokiem na palach u jednej reki zlicze... Smutne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
podkowaa.blogspot.com