Przejdź do głównej zawartości

Coś, o czym marzą wszyscy blogerzy


W blogowym świecie jest kilka rzeczy, o których marzy każdy bloger - czy do lifestyl'owy, czy autor strony o sporcie, gotowaniu albo zielarstwie. Idealnie pasująca oprawa graficzna, nieskończone natchnienia, pomysły na najnowsze posty, duża poczytność, stali czytelnicy.
Stali czytelnicy.

 Czy tacy jeszcze istnieją? Łatwiej zauważyć ich aktywność na blogach typowo tematycznych, gdzie w notkach zawarte są czyste fakty, które można w jakiś sposób wykorzystać Istnieje jeszcze grono "filozofów", właścicieli blogów przemyśleniowych. Tam, w komentarzach najczęściej występuje pewien schemat.

Kom. 1. - Super post, zapraszam do mnie! (www.przykładowanazwa.blogspot.com)
Kom. 2. - W pełni się z Tobą zgadzam, wpadnij do mnie! /adres bloga/
Kom. 3. - Mądrze piszesz. Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam i nie wiem jak zdobyć czytelników. Przydałaby mi się rada kogoś doświadczonego. Zapraszam: adresbloga.

Osoba numer 1 najpewniej w ogóle nie przeczytała Twoich przemyśleń, nad którymi siedziałeś ponad godzinę, a komentarz jest formą chamskiej reklamy. Osoba numer 2 przynajmniej orientuje się w jakiej tematyce obraca się Twój blog, nie zmienia faktu, że "czytelnik" posłużył się z lekka subtelniejszą reklamą. Osoba numer 3 prawdopodobnie rzuciła okiem na temat, który poruszyłeś i jest świadoma mniej-więcej o czym jest notka, ale niezbyt jej/go to obchodzi. Trzy czwarte komentarza dotyczy bloga tej właśnie osoby. Jak dla mnie, jeśli ktoś chce uzyskać pomoc, powinien załatwić to drogą mailową.


Jedna rzecz się powtarza. Neon z napisem REKLAMA bije po oczach, aż niemiło patrzeć, a tym bardziej tolerować to pod każdym postem. I tu znów powraca kwestia komentarzy. Nie mam nic przeciwko, jeśli czytelnik zostawi pod koniec swojej wypowiedzi link do autorskiej strony jako "wizytówkę", ale niech komentarz będzie O CZYMŚ. Jesteś na moim blogu, więc oczekuję, że wyrazisz opinię o notce, którą właśnie przeczytałeś. Mam prawo tego wymagać, bo mój skrawek Internetu nie jest jednym wielkim bilboardem i nie chcę, żeby go przypominał. 
Stały czytelnik często dodaje słówko od siebie, chociaż nie wszyscy mają konta na bloggerze, więc większość nie pozostawia po sobie ani śladu. Apel: Jeśli stale odwiedzasz czyjś blog, daj znać chociażby z anonima, że to co pisze autor interesuje Cię. Wiele blogerów właśnie z powodu braku odzewu usuwa strony, a potem ci "niewidoczni" ubolewają. 
Drogi Czytelniku! Daj o sobie znać! Może właśnie Ty uratujesz czyjś blog przed upadkiem?

Komentarze

  1. Strasznie denerwują mnie takiego typu komentarze. Ostatnio ktoś napisał- Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam. Jak zobaczyłam ten komentarz myślałam, że eksploduję, strasznie się zdenerwowałam i od razu go usunęłam.
    Zuzia For Style - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, takie komentarze widnieją pod każdym wpisem i powiem Ci, że mądrze piszesz xD A tak na poważnie, zastanawiam się czy osoby, które dodają takie komentarze nie widzą, jak bardzo rzuca się to w oczy. Przykładowo ja ostatnio dostałam komentarz, gdzie dziewczyna wychwalała mój typ urody, szkoda tylko, że na zdjęciach była moja koleżanka a nie ja...
    Pozdrawiam,Madda
    blog ->klik

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz i obserwacja wywołują uśmiech i niezwykle motywują.

✓ Komentarze wulgarne są od razu usuwane.
✓ Przyjmuję jedynie konstruktywną krytykę.
✓ Zostaw link do swojego bloga - chętnie poczytam.
✓ Nie bawię się w rzeczy typu: obserwacja za obserwację. Ale jeśli twój blog mi się spodoba - zaobserwuję.
✓ Jeśli komentujesz, zrobię to na pewno u ciebie.

Popularne posty z tego bloga

Największe niesprawiedliwości świata

Myśl dnia: ten moment, gdy nawet osiedlowy supermarket ma Instagrama, a ty nie i zastanawiasz się co takiego mogą tam wrzucać. Zdjęcia szynki z promocji? Pomijając tym razem poważne tematy, trochę się pośmiejemy (powodzenia, moje poczucie humoru jest dziwne) rozważając nad tym co przeszkadza nam w świecie.  Zapraszam na post pełen nawiasów i subiektywnych podpunktów trochę po nic. A jednak po coś. ☆ Najbardziej denerwują mnie osoby, które jedzą, jedzą, i nie tyją (wcale nie jestem jedną z nich ciii, to koncepcja samoirytacji). Mogą wtrąbić cały słoik Nutelli, dobić to grubymi naleśnikami na oleju, z syropem klonowym i cukrem, a nogi nadal wyglądają jak z paryskiego wybiegu. Ugh. ☆ Łączenie kolorów. Kiedy ty boisz się połączyć czarny z żółtym, a te wszystk...

Książka o promyczku

Jeśli kiedykolwiek chciałeś poddać się tylko dlatego, że było trudno, powinieneś przeczytać wspaniałe dzieło Kim Holden. Książka chwyciła mnie za gardło, przydusiła, a na koniec wywołała niemożliwy do powstrzymania potok łez. Masz przed sobą taki krajobraz: jezioro, chmurne popołudnie. Na pomoście siedzi dziewczyna z nogami podkulonymi pod samą brodę i kiwa się w tył-przód jakby miała chorobę sierocą. Szara przestrzeń otacza ten samotny punkcik, mimo że w około turyści na kocach łudzą się o trochę słońca. Po twarzy bieduli strumieniami płyną łzy, sprawiając, że wygląda szalenie nieatrakcyjnie, ale co tam.  Pytanie: Co tak naprawdę robi? Odpowiedź: Czyta najpiękniejszą, najbardziej nieziemską książkę jaką mógł wymyślić człowiek. Właściwie, może Kim Holden nie jest człowiekiem? Może jest wszechwiedzącą maszyną do pisania wyrywających serca powieści? Może jej życiową misją jest uczenie nas, [SPOILER ALERT] że tak naprawdę to nie śmierć jest najważniejsza?

Kot dla uwagi

http://www.unsplash.com Naprawdę dawno mnie tu nie było, więc trzy miesiące spóźniona, witam wszystkich w nowym roku! Mam nadzieję, że dla wszystkich będzie jeszcze lepszy niż ten poprzedni. Przyznajcie się, kto zdążył już złamać swoje postanowienia? Dzisiaj przychodzę do was tak właściwie... z niczym. Przepraszam. Daję znać, że żyję i jeżeli ktoś pozostał jeszcze na tych starych śmieciach, mam nadzieję, że mój warsztat nadal będzie was zadowalał. A teraz czas na lanie wody. Upływający czas mierzę nie tylko zerkając na białe kartki kalendarza, ale też przez patrzenie w lustro. Włosy, które w sierpniu sięgały nad ramię, teraz urosły o dobre sześć centymetrów. Mam wrażenie, że jeszcze te prawie pół roku temu uważałam się o wiele mądrzejszą niż jestem teraz, ale cóż, tak bywa. Mam nadzieję, że niedługo znowu zacznę gadać od rzeczy. Nie wiem nawet o czym powinnam pisać. Nie kręci mnie już wysławianie się na każdy temat, a także lanie wody (udawajmy, że właśnie teraz tego nie ...