To opowiadanie jest mojego autorstwa, "troszkę" się rozpisałam :). Ponownie: Chcę wam życzyć wesołych świąt, złagodzenia wszystkich sporów, może romantycznej świątecznej historii. Byście dostrzegali piękno i wyjątkowość świata, który dał nam Bóg. Smacznej kolacji wigilijnej, trafionych prezentów od serca. Spełnienia najskrytszych marzeń. I najważniejsze: zapachu cynamonu i goździka w domu. :3
"Bożonarodzeniowy
cud choinkowy"
❊ ❉ ✱ ✲
✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰
✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪
Trenowałam
przez trzy tygodnie. Wyciskałam z siebie siódme poty, by wieczorem
zostać zatrudniona jako kucharka na pełen etat. Uwierzcie mi, że
prawdziwym utrapieniem jest przygotowanie Wigilii dla pięcioosobowej
rodziny. Tata i brat wyjechali po choinkę, więc powinni wrócić
dopiero wieczorem. Siostra promowała mnie wśród znajomych, żeby
jak najwięcej osób przyszło mi kibicować. Tak więc, zostałam
sama z mamą, która po dobrych kilku godzinach gotowania, miała
serdecznie dość. Gdy dostałam od niej sms'a, byłam w trakcie
wyżymania wody z włosów. Otworzyłam chorobliwie żółtą szafkę,
kilka razy przekręcając w zamku niewielki kluczyk. Ekran mojego
pomarańczowego alcatel'a rozbłysnął nikłym światem.
Odblokowałam go i przeczytałam wiadomość.
"O
której wracasz? Potrzebuj twojej pomocy w kuchni. Nie możecie
zostawiać wszystkiego dla mnie. Ojciec wybył z Marcelem. Atena też
gdzieś pojechała. Cała kolacja jest na mojej głowie. Wracaj już."
Wepchnęłam telefon do
plecaka, z którego wyjęłam resztę ubrań. Zmięłam je w kulkę i
przycisnęłam do piersi. Mój strój był jeszcze mokry, więc na
białym podkoszulku pojawiła się mokra plama. Wrzuciłam plecak do
szafki i zamknęłam ją z trzaskiem, po czym weszłam do
przebieralni. Od reszty ludzi dzielił mnie tylko cienki kawałek
różowego materiału w kwiatki. Za każdym razem czułam się tak
samo nieswojo. Więc gdy wyszłam cała, zdrowa i przebrana, jak
zwykle poczułam ulgę. Wszyscy zwolennicy pływania już wyszli, ale
na końcu damskiej części zobaczyłam – no cóż, nie kobietę.
Zmarszczyłam brwi i wpakowałam swoje rzeczy do plecaka. Odwróciłam
się do nieznajomego i odchrząknęłam. Odwrócił się. Pierwsze
co mnie uderzyło, to jego ciemne oczy. Potem się otrząsnęłam.
- Chyba pomyliłeś szatnie.
Dopiero wtedy zwrócił na
mnie większą uwagę. Podniósł z ławki kluczyk z numerem 8.
- No nie wiem. Przy kasie
dostałem klucz do tej szafki. Tam musieli się pomylić.
- Bo najlepiej zwalić winę
na innych – mruknęłam pod nosem, zdejmując kurtkę z wieszaka.
Wyszłam z szatni i kamiennymi
schodami wspięłam się na taras. Przy barierce siedziało kilkoro
rodziców. Z zapartym tchem obserwowali swoje dzieci, które dopiero
uczyły się pływać. Podeszłam do lustra. W odbiciu zobaczyłam
dziewczynę z podkrążonymi oczyma i strąkami mokrych włosów,
sięgających łokcia. Odłożyłam zimową kurtkę na bok i
podłączyłam suszarkę do kontaktu. Najpierw rozczesałam włosy,
wytarłam je ręcznikiem, dopiero potem wzięłam się do suszenia.
Po dziesięciu minutach falami opadały mi na ramiona. Gdy były
mokre, nie dało się zauważyć, że mają złotawo – czekoladowy
odcień. Gdy wreszcie oporządziłam się do końca i wróciłam do
domu, minęło dobre 40 minut od maminego sms'a. Czekała na mnie w
przedpokoju ze skrzyżowanymi rękami.
- Miałaś mi pomóc –
przywitała mnie.
- Mamo, muszę trenować. To
ostatnie zawody w tym roku. Obiecałam sobie, że tym razem zdobędę
złoty medal. W treningi włożyłam cały mój wolny czas. Są
ferie. Równie dobrze mogłam pojechać na kolonię w góry, żeby
pojeździć na nartach – tłumaczyłam, jednocześnie zdejmując
buty.
Dopiero w przedpokoju poczułam
straszne zmęczenie. Mama musiała poczuć smród chloru, gdyż
skrzywiła się i wskazała na łazienkę.
- Idź wziąć kąpiel, potem
masz zrobić zakwas do barszczu, utrzeć mak do makowca, zobacz w
przepisie, co trzeba do karpia. Przydałoby się też pójść na
świąteczne zakupy. A ja muszę zapakować prezenty.
Tak oto zostałam zatrudniona
na pełen etat.
❊ ❉ ✱ ✲
✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰
✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪
Ponowna podróż po choinkę.
W skrócie: wczoraj ogrodniczy był zamknięty, więc panowie
zdecydowali się zabrać mnie ze sobą, ze względu na "moje
dobre oko". Zajęłam miejsce obok kierowcy i otworzyłam okno.
Do samochodu wdarł się ostry wiatr, osadzając mi płatki śniegu
na kolanach. Marcel i ojciec zaczęli oczywiście protestować i
prosić, żebym zamknęła okno, ale na darmo. Kochałam śnieg.
- Więc po co braliście mnie
ze sobą?
Mój brat wcisnął się w
przerwę między przednimi fotelami.
- Masz dobry gust.
Prychnęłam.
- Jasne. Tak naprawdę boicie
się Mikołaja, który tam rozdaje cukierki.
- Błagam cię. I ja, i ty
mamy po szesnaście lat. Ja już od dawna się go nie boję, a ty od
dawna o tym wiesz.
Gdy dojechaliśmy na miejsce,
pierwsza wyszłam z auta. Śnieg zaskrzypiał pode mną. Okrążyłam
samochód i otworzyłam drzwi od strony brata.
- Hej, Święty na ciebie
czeka – odparłam z uśmiechem.
Marcel przecisnął się obok
mnie. Po zrobieniu kilku kroków dołączył do nas "Święty
Mikołaj" z koszykiem w ręce. Standardowo, miał na sobie
czerwony strój, opięty na wypchanym brzuchu. Czapka w tym samym
kolorze, biała broda i wąsy zakrywały połowę twarzy. Staruszek
patrzył przez okrągłe okulary. Nie powiem, trochę był podobny do
Mikołaja.
- Ho ho ho! Jak masz na imię?
- Julia – odparłam, trochę
zażenowana.
- A czy Julia była grzeczna?
- Nie.
Zastanowił się chwilę.
Widocznie spodziewał się innej odpowiedzi.
- To proszę bardzo, weź
cukierka za szczerość – powiedział wyraźnie rozbawiony,
pochylając ku mnie koszyk.
Kątem oka zerknęłam na
tatę. Byłam ciekawa, co on na to, że obcy facet proponuje mi
słodycze. Nie słysząc z jego strony ani słowa, wzięłam do ręki
tajemniczego cukierka, opakowanego w zielono – złoty papier.
Sklep ogrodniczy nie był
właściwie sklepem. To otwarta przestrzeń, gdzie dla ludzi
wyznaczona była wąska ścieżka, obłożona różnymi gatunkami
choinek. Jedne miały białe wstążki na czubkach, drugie żółte,
a ostatnie czerwone. Kosztowały odpowiednio 60zł, 75zł i 90zł.
Oprócz tego, wszystko było obsypane śniegiem.
- Pójdę się rozejrzeć –
powiedziałam, ale tata mnie zatrzymał.
- Poczekaj! Patrz kto do nas
idzie: Dawid z synem.
Okay... Od razu wiedziałam,
że kluczowym słowem w tej wypowiedzi było "z synem". Mój
ojciec odgrywał rolę swatki w tej rodzinie. Nachmurzyłam się i
usiadłam na masce samochodu. Od razu tego pożałowałam, bo zamieć
śnieżna dotknęła i auto, i – w tym momencie – mojego tyłka.
Poczułam przeraźliwe zimno. Odskoczyłam od auta i stanęłam obok
taty. Śnieg przysłaniał mi pole widzenia i byłam naprawdę pełna
podziwu dla jego wzroku.
- Nie mamy jakichś zapasowych
spodni w bagażniku? - syknęłam.
- Niestety – odpowiedział,
tłumiąc śmiech.
Westchnęłam. Gdy "Dawid
z synem" wreszcie do nas dotarli, uśmiechnęłam się szeroko.
Przywitaliśmy się, ale mi nadal było straszliwie zimno, w tylną
część mego ciała. I nie tylko. W ogóle było zimno. W końcu
tata zaproponował, żebyśm razem z synem Dawida poszli SAMI wybrać
choinkę. No okay. Przebrnęliśmy jakoś przez zamieć i dotarliśmy
do owej ścieżki.
- Kuba – wyciągnął w moją
stronę rękę.
Wtedy go poznałam. Chłopak z
szatni.
- Julia – powiedziałam, ale
wtedy zostałam popchnięta przez któregoś z pozostałych klientów.
Poleciałam wprost na choinki.
Kuba próbował mnie złapać, ale oblodzona dróżka nie działała
na jego korzyść. Runęłam na drzewka szybciej, niż Mikołaj
zdołałby wypowiedzieć jedno swoje "ho!". Chłopak kucnął
przy mnie i pomógł mi wstać.
- Nic ci nie jest?
- Raczej nie. I tak było mi
zimno w tyłek. Co z tego, że teraz cała jestem mokra - wypaliłam,
otrzepując się ze śniegu.
Dotarło do mnie, co
powiedziałam i zarumieniłam się (nie od mrozu). W tym samym czasie
wybuchnęliśmy śmiechem.
- To może ta? - wskazał na
choinkę, którą przygniotłam.
Była wysoka, pięknie zielona
i pachnąca.
- Bierzemy.
Kupiliśmy drzewko i już
zmierzaliśmy do samochodów, gdy Kuba nagle się zatrzymał.
Postawił przed sobą choinkę.
- Słuchaj, może dałabyś
się zaprosić na spacer?
Podeszłam bliżej i
odchyliłam czubek drzewka, żeby zobaczyć jego twarz. Znowu te
oczy.
- Chętnie.
- Pasuje ci jutro wieczorem?
- Może dzisiaj? - spytałam z
uroczym uśmiechem.
- Super. Nie chciałem być
nachalny – roześmiał się.
W drodze do domu, nie
przestawałam wpatrywać się w oszronione boczne lusterko.
❊ ❉ ✱ ✲
✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮
✰ ✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪
Czy
to źle, że spotykałam się z nim codziennie?
Czy to źle, że zaczęłam coś czuć?
Jak
na razie w moim życiu liczyły się jedynie treningi. I to, by
wygrać. Teraz czułam szybkie bicie serca, gdy nawiedzał mnie we
śnie, gdy razem pływaliśmy. Gdy spacerowaliśmy w śniegu, pośród
miliona świateł wdychając
zapach świąt. Gdy tłumaczył
mi, jak nazywają się poszczególne gwiazdozbiory. Gdy razem
przygotowywaliśmy potrawy na
Wigilię, obsypując
się mąką i cynamonem w proszku. Teraz
nie wyobrażałam sobie dnia bez niego. Mówiliśmy sobie wszystko.
Kompletnie olałam pływanie
i zawody.
Odbywały
się 23 grudnia. Dzień przed świąteczną kolacją. Dziś. Rano
wstałam zdenerwowana.
Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy. Dopiero podczas mycia zębów
uświadomiłam sobie, że to mój wielki dzień. Siostra
szybko mnie dopadła.
- Jak tam samopoczucie?! -
krzyknęła.
-
Atena, błagam cię, nie wrzeszcz tak. Nie rano – uwiesiłam jej
się na ramieniu i zamknęłam oczy. - Dobranoc.
- Żartujesz?! Już zawożę
cię na basen. Musisz się rozruszać.
Atena - dwa lata starsza ode
mnie, a gotowa była zawlec mnie tam w piżamie.
Szybko
się przebrałam i spakowałam wszystko, co było mi potrzebne. Wręcz
zaciągnęła mnie do samochodu, nie zdążyłam nawet zjeść
śniadania, a ona nie
zwracała najmniejszej uwagi na to, jak mróz dotknął przedniej
szyby. Ledwie mogłam coś zobaczyć.
- Mówię ci, wygrasz –
powiedziała z dumą w głosie, ze wzrokiem przykutym do drogi.
- Tak, jasne, szczególnie bez
śniadania– odparłam złośliwie.
- Na miejscu coś zjesz. Po to
mają tam stołówkę.
- Nie. Stołówkę mają tam
dla studentów. Zapomniałaś, że tak właściwie, tam jest szkoła,
akademik, itepe, itede?
- Wpuszczą was.
Miałam
nadzieję, że – skoro przyjechałam wczesną porą, na basenie
nikogo nie będzie. Nie mogłam się bardziej mylić. W wodzie było
ludzi jak mrówek. Darowałam
sobie trening, ruszyłam do stołówki. Po kilku minutach, do mojego
słoika dołączył się Kuba.
- Co ty tu robisz? - zdziwiłam
się, aczkolwiek z uśmiechem.
-
Zawody
– roześmiał się uroczo.
Wmurowało mnie.
- Ee.. Zawody? Nie mówiłeś,
że bierzesz udział. Ja też startuję.
Nagle mnie oświeciło. Te
zawody miały być mieszane. Pierwsze takie w mieście. Powoli
podniosłam się z krzesła.
-
To dlatego się ze mną
umawiałeś? Chciałeś, żebym zapomniała o treningach i
zawaliła na całej linii! -
podniosłam głos, wychodząc szybko z sali.
Słyszałam za sobą jego
kroki. Wiedziałam, że za mną idzie.
-
Stój! Wiesz, że bym tego
nie zrobił!
- Byłam dla ciebie niezłą
konkurencją, tak?! - prychnęłam.
Popchnęłam
drzwi wejściowe, pośpiesznie wkładając kurtkę. Nie zdążyłam
jej zapiąć, gdy poczułam, że
chłopak łapie mnie za rękę.
-
Puść mnie! - kipiałam z wściekłości – Włożyłam tyle czasu
w treningi, a ty to po prostu zniszczyłeś.
- Przestań.
Obrócił mnie do siebie,
jakbym była szmacianą lalką.
- Niezłe mięśnie. Masz
szansę wygrać – mruknęłam cicho.
Do oczu napływały mi łzy,
zamazując obraz. Jakimś cudem mu się wyrwałam.
- Poczekaj! Tu nie chodziło
tylko o zawody. Tu w ogóle o nie nie chodziło...
-
Daj już spokój, dobra? Byłeś
pierwszym chłopakiem, do którego zaczęłam coś czuć. I jak to
się skończyło?! - trzymałam go na odległość kilku metrów.
Widziałam w jego oczach
cierpienie. Widziałam, że go nie rozumiem. Nie chciałam rozumieć.
Nie chciałam znów się zakochać. Nie chciałam znów pokryć
swojego serca bliznami. Pragnęłam, by znów liczyły się tylko
treningi, tylko wygrana i złote medale.
Płatki śniegu opadły mi na
rzęsy. Policzki szczypał mróz. Śnieg pod moimi stopami skrzypił
niemiłosiernie.
-
Zrozum, nawet nie wiedziałem,
że startujesz! - zaczynał tracić cierpliwość.
- Gdybyś wiedział to lepiej
byś to zaplanował, prawda?!
-
O co ci chodzi?! Dlaczego mi
nie ufasz?
- Wiesz co?! Zawsze w moim
życiu liczyły się tylko zawody. Nie musiałam nic czuć.
I niech tak zostanie –
stwierdziłam dobitnie, odchodząc.
- Julia... Julia!
-
Zostaw mnie!
Pobiegłam za róg.
Zobaczyłam, jak Kuba mija moją kryjówkę. Zaczęłam cicho łkać.
Dlaczego nic do mnie nie przemawiało? Dlaczego nie ufałam ludziom?
Dlaczego nie umiałam zdobyć się na nic więcej, tylko na wrzask?
Wyjęłam
komórkę z kieszeni i zadzwoniłam po Atenę.
- Przyjedź po mnie.
- Co się stało? - spytała
zaniepokojona – A co z zawodami?
- Proszę – powiedziałam
zdławionym głosem, zginając się w pół.
Musiałam wyjść z zaułku,
żeby siostra mnie znalazła. Nie zdążyła się nawet zatrzymać,
gdy otworzyłam z rozmachem drzwi i wpakowałam się na tylne
siedzenie.
- Po prostu jedź –
wymamrotałam w odpowiedzi na jej zdziwioną minę.
❊ ❉ ✱ ✲
✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮
✰ ✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪
Noc
spędziłam owinięta w pościel, z łzami płynącymi po policzkach.
Na
zewnątrz, świąteczne światła mrygały, przypominając o
nieubłaganie przychodzących świętach. Godzina 24:00.
24
grudnia. Boże Narodzenie.
Poczułam potrzebę wyjścia.
Tak,
jakby niewidzialna ręka mnie pchała. Przez
całą noc towarzyszyło mi uczucie tonięcia. Jakby fale wciągały
mnie pod powierzchnię i tylko ta jedna osoba mogła mnie z tamtąd
wydostać. Jakby moje płuca wypełniały się wodą. Z
lekkim skrzypnięciem
otworzyłam drzwi od
pokoju, a potem wejściowe. Miałam
na sobie tylko koszulę nocną i spodenki. Zbiegłam
po kamiennych schodach, nie spodziewając się niczego. Wyszłam
na dwór, nie
spodziewając się, że Kuba będzie tam
stał.
Zimne
powietrze nocy otuliło mnie, wciągało w swoje ramiona.
-
Co ty tu robisz? - spytałam, będąc
na krańcu wytrzymałości psychicznej.
Odwrócił
się.
- Nie wziąłem udziału w
tych zawodach. Wycofałem się.
Spojrzałam na niego badawczo.
Kłamał? Coś mówiło mi, że nie.
-
Naprawdę miałeś szansę na
wygraną–
powiedziałam cicho.
-
Nie
czułbym się fair, gdybym...
- Czyli jednak mnie
oszukałeś?! - podniosłam głos, miałam wrażenie, jakby wirujący
śnieg zadrżał.
Przeciągnął
ręką po twarzy.
-
Dlaczego wszędzie doszukujesz się tego, że kłamię? Jesteś
dla mnie wszystkim.
Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Dziś poczułem, że
powinienem ci to powiedzieć.
Może
to cud, że cię tu spotkałem. Może nie. Julio...
Wzięłam
oddech.
- Nie mów tego.
- Kocham cię.
- Przestań!
- Dlaczego? Dlaczego nie
chcesz dać mi szansy? Dlaczego od razu się zamykasz?
Wzięłam głęboki oddek,
przypominający przeciągły syk. Nie powinien o to pytać.
-
Bo
może nie zasługuję na miłość?! Powinnam
siedzieć w tym cholernym basenie, aż zgniję! Zawsze
miałam trudne życie, a
dzięki
tobie zmieniłam się. Zaczęłam coś czuć, zaczęłąm
doceniać to, co mam przy sobie. Ale
prawda jest taka, że na
dłuższą metę nie
umiem zaufać ludziom...! - wykrzyczałam,
a z moich ust wydobywały się obłoczki pary. Zaczynałam drżeć.
Podszedł bliżej.
-
Mi możesz zaufać. Obiecuję, że nigdy nie będziesz miała czym
się martwić. Ludzie nie są aż
tak
źli, jak myślisz
– powiedział, a
zaraz potem mnie pocałował.
Zimno,
które czułam nie tylko teraz, w środku nocy, w środku zimy, ale
przez całe moje życie, minęło. Wszystkie te światła, gwiazdy
przeniknęły do mojego serca i zagościły tam na dobre.
Chłopak delikatne objął
mnie w talii, a ja pomyślałam, że może przyszedł czas, by
zmienić swoje podejście. Uszczęśliwiał mnie, nie wyobrażaliśmy
sobie życia bez siebie nawzajem. Sprawiłam, że pasja stała się
ważniejsza niż miłość i uczucia. Pływanie sprawiło, że
wolałam schować się w falach niż nawiązać nowe kontakty. Aż tu
nagle pojawił się on. Wtedy, gdy wybieraliśmy drzewko... To był
bożonarodzeniowy cud choinkowy. Położyłam mu ręce na klatce
piersiowej i odsunęłam się lekko.
- Wesołych Świąt.
- Wesołych Świąt.
Stykaliśmy się czołami, a
ja już na dobre mogłam zatonąć w jego ciemnych oczach.
Dzięki
świętom zmieniłam coś w swoim życiu, Bóg postanowił wnieść
do niego tę jedną osobę, dzięki której będę mogła uwierzyć w
ludzi. Boże Narodzenie, atmosfera, zapach cynamonu, goździka,
imbiru, lampki, światła, kolorowe witryny sklepowe, delikatne
płatki śniegu na ramionach... Dały mi coś więcej niż szczęście.
Dały mi nową szansę, którą przez całe życie sama sobie
odbierałam. A teraz? O północy, w Boże Narodzenie, zaczęłam
wierzyć.
❊ ❉ ✱ ✲
✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮
✰ ✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪ ❊ ❉ ✱ ✲
✩ ✫ ✬ ✭
KONIEC
✮ ✰ ✪
☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪ ☆ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩
✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪ ❊ ❉ ✱ ✲ ✩ ✫ ✬ ✭ ✮ ✰ ✪
☆ ❊ ❉ ✱ ✲
Jezu cudowne *.*
OdpowiedzUsuńKlikniesz w linki w tym poście? KLIK