Rozdział 23
Zgodnie z tym, co powiedziałam
ciotce, zapracowałam na swoje własne mieszkanie. Trochę to
potrwało, a Shauna uparła się, żeby mi dołożyć trochę kasy.
Tydzień później, wybraliśmy
się we trójkę na taki mini-koncert. Nie występował nikt sławny,
tylko miejscowi, którzy zgłaszali się kilka tygodni wcześniej.
Wydarzenie odbywało się w teatrze, w starej części miasta.
Zajęliśmy miejsca pod sceną. Śpiewało wiele naprawdę
utalentowanych osób.
- Jeszcze jedna osoba i możemy
wracać – pomyślałam.
Ryan objął mnie ramieniem.
- Daj czadu.
- Co?
Nagle prowadzący wyczytał
moje nazwisko i zaprosił na scenę.
Zmarszczyłam brwi.
- Przecież się nie
zgłaszałam! - zawołałam, a Shauna mnie uciszyła.
- Ja cię zapisałam –
uśmiechnęła się łobuzersko.
- Kiedyś się na tobie
odegram. Zobaczysz. A ty też wiedziałeś! Zdrajcy jedni! To jeszcze nie koniec! -
roześmiałam się.
Stanęłam na scenie. Szybko
uzgodniłam z muzykami, jaką melodię mają zagrać.
Całe moje życie,
Byłam tylko ja i moje marzenia,
Dni mijały,
Jak bicie mojego serca,
Spędzałam noce zastanawiając się jak by to było
Gdy czekanie się skończy, a jutro się zacznie,
Nagle widzę światło,
Z ciemności wychodzę żywa.
To jest jak dotarcie do nieba,
Jakby się całowało niebo,
To co oznacza dotykanie wieczności,
Jak feniks wynurzam się z płomieni,
Dotarłam do nieba.
Cały czas,
Nigdy nie wiedziałam, że jestem tak silna,
Ale ty pozwoliłeś mi znaleźć ten ogień,
Był tam cały czas,
W twoich oczach,
Widzę wszystko, co może być,
Nagle chcę to wszystko,
Wiem, że złapiesz mnie ilekroć upadnę.
Ty sam pokazałeś mi,
Błyszczące nowe horyzonty,
Teraz to wszystko jestem ci winna,
Teraz moja kolej, by ci pokazać.
Sięgnąć nieba,
Jakby się całowało niebo,
To co oznacza dotykanie wieczności,
Jak feniks wynurzam się z płomieni,
Dotarłam do nieba.
Sięgnąć nieba,
Nieba.
Byłam tylko ja i moje marzenia,
Dni mijały,
Jak bicie mojego serca,
Spędzałam noce zastanawiając się jak by to było
Gdy czekanie się skończy, a jutro się zacznie,
Nagle widzę światło,
Z ciemności wychodzę żywa.
To jest jak dotarcie do nieba,
Jakby się całowało niebo,
To co oznacza dotykanie wieczności,
Jak feniks wynurzam się z płomieni,
Dotarłam do nieba.
Cały czas,
Nigdy nie wiedziałam, że jestem tak silna,
Ale ty pozwoliłeś mi znaleźć ten ogień,
Był tam cały czas,
W twoich oczach,
Widzę wszystko, co może być,
Nagle chcę to wszystko,
Wiem, że złapiesz mnie ilekroć upadnę.
Ty sam pokazałeś mi,
Błyszczące nowe horyzonty,
Teraz to wszystko jestem ci winna,
Teraz moja kolej, by ci pokazać.
Sięgnąć nieba,
Jakby się całowało niebo,
To co oznacza dotykanie wieczności,
Jak feniks wynurzam się z płomieni,
Dotarłam do nieba.
Sięgnąć nieba,
Nieba.
*Diana Degarmo – Reaching
for heaven
Gdy z powrotem wróciłam do
Ryan'a i Shauny, ten tylko mnie przytulił, a moja przyjaciółka
poryczała się jak dziecko. Zużyła dwie paczki chusteczek.
- Idę do domu – oznajmiła
– Mam dość wrażeń jak na jeden wieczór.
- Okay – powiedziałam, a
Shauna skierowała się w stronę wyjścia.
- Co powiesz na małą
niespodziankę? – chłopak uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
Poszliśmy na plażę. Jak ja
dawno tam nie byłam... Nawet przed spotkaniem nad jeziorem rzadko
odwiedzałam morze. Zwykle mi się nie chciało, albo nie miałam
czasu. Usiedliśmy na chłodnym piachu. Słońce powoli chyliło się
ku zachodowi, a w tle leciała jakaś cicha piosenka. Wsłuchiwaliśmy
się w szum fal.
- To jest jak dotarcie do
nieba, jakby się całowało niebo, to co oznacza dotykanie
wieczności. Jak feniks wynurzam się z płomieni. Dotarłam do nieba
– pomyślałam.
Cieszyłam się, że to
wszystko się już skończyło. Dopiero teraz zrozumiałam, że sama
chodziłam cała w nerwach. Ale jedno wiem na pewno. Nauczyłam się
nie poddawać. Nauczyłam się sięgać po to, co nieosiągalne,
oczekiwać tego co niespodziewane. Zawsze trzeba wziąć głęboki
oddech i ruszyć z głową w górze. Jak w kołysance: spokojnie
poczekaj na świt. Trzeba walczyć.
I zawsze ktoś będzie przy
mnie. Zmieniłam się przez ostatni czas. Nawet nie wiem jak
dokładnie, ale to się czuje. Naprawdę warto jest marzyć i stawiać
czoła wyzwaniom, jakie stawia przed nami życie. A nieśmiertelność
można uznać za bonus.
"Bóg nie daje ci więcej,
niż zdołałbyś udźwignąć".
Podzieliłam się swoimi
spostrzeżeniami z Ryan'em.
- Zawsze będziemy razem,
prawda? - spytałam.
- Prawda. Na zawsze.
Wtedy zaskoczył mnie
doszczętnie. Wstał i uklęknął przede mną.
- Zoey, wiem, że jesteśmy
razem dopiero od roku, ale... Czuję, że jesteś tą jedyną, że
nikogo innego już nie pokocham. Tyle razem przeszliśmy... Wiem, że
zachowałem się jak palant, na twoich urodzinach, gdy przyszedł
Nathan, ale nie miałem pojęcia co się dzieje...
- Ryan... O co chodzi?
Wyjął z kieszeni mały,
złoty pierścionek. Popatrzył na mnie z pytaniem na ustach.
Przytuliłam się do niego i
wyszeptałam mu do ucha:
- Tak. Oczywiście, że tak...
W tej chwili jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.
Pocałowaliśmy się przy
zachodzącym słońcu i melodii cichej piosenki.
To życie jest słodsze niż
opowieści o nim.
![]() |
(klik) |
KONIEC.
PS Widać, że ja pisałam zakończenie ♥
Spodobał mi się bardzo tekst piosenki :D
OdpowiedzUsuńzapraszam:
http://normalny-blog-nienormalnej-nastolatki.blogspot.com