Przejdź do głównej zawartości

Co myśle o...

Co sądzicie o osobach, które się samookaleczają? W ogóle - co to jest? Definicja z Wikipiedii:

Samookaleczenie (ang. self-mutilation, self-harm) – umyślne uszkodzenie własnego ciała w wyniku autoagresji lub depresji. Samookaleczenie może też być zjawiskiem społecznym (np. w środowiskach, w których pogarda dla bólu nobilituje). Pojawia się też u dzieci, czasem w celu zwrócenia uwagi dorosłych. 

Co o tym myślę? Sądzę, że to dziecinne, że to droga na skróty. Jeśli ktoś nie akceptuje siebie, cierpi na poważną chorobę, depresję, przeżywa trudne chwile w swoim życiu, najgorszym wyjściem z sytuacji jest samookaleczanie się. Bo "najlepiej jest zadawać sobie ból i użalać się nad sobą." (tak, to ironia). Jeśli ktoś tnie się np. bo ma nadwagę, to nie należy siedzieć bezczynnie, tylko zacząć ćwiczyć, wziąć się za siebie, czy choćby zrezygnować ze słodyczy (wiem, że to trudne, ale wykonalne), fastfoodów i gazowanych, słodkich napojów. Zawsze można znaleźć wyjście. Każdą sytuację można rozwiązać. Jeśli masz ochotę dać upust emocjom, to powrzeszcz w poduszkę, idź pobiegać, albo posłuchaj heavy-metalu lub ulubionej piosenki. Idź np. na trening karate. Albo na boks (jeśli masz, w obu tych przypadkach, możliwość). Wiem, że w niektórych sytuacjach, takie proste rozwiązania nie pomagają, po prostu trzeba się "wysmucić", ale to nie jest żadna wymówka do samookaleczania się. To uciekanie przed kłopotami. Każdy człowiek powinien stanąć twarzą w twarz z problemem i go rozwiązać.

A cięcie się, chcąc zwrócić na siebie uwagę?

To jest co najmniej głupie. W XXI samookaleczanie się jest 'fajne', na prawdę nie mam bladego pojęcia czemu. Często młodzi ludzie zdobywają w ten sposób popularność. Wyłudzają od innych litość, współczucie, których (może, w niektórych przypadkach) nie otrzymali w dzieciństwie od rodziny. "Tnę się, współczuj mi" - to żałosne.

A co wy myślicie o takim zachowaniu?

(klik)
Polskie tłumaczenie:
Dlaczego martwisz się tym, co ludzie myślą?
Jesteś uczepiony na ich smyczy?
Wiesz, hejterzy
Zjedli twoją osobowość
Postaraj się sobie przypomnieć jak to było
Stawiać swoje własne kroki
I pozwól hejterom
Przeżuć i wypluć kogoś innego

I pokochaj siebie

Bo pewnego dnia będziesz mieć tylko siebie
Pewnego dnia będziesz mieć tylko siebie
Dlaczego chcesz zadowalać świat i uśmiercić siebie?
Pewnego dnia będziesz mieć tylko siebie

(...)

"Trochę" się rozpisałam, a to zaledwie garstka tego, co chciałabym powiedzieć. Wiem, że nudno czyta się długie teksty, jednak mam nadzieję, że dotrwaliście do końca tego monologu. :3 Jeśli chcecie więcej podobnych postów, w komentarzach czekam na wasze propozycje dotyczące kolejnych tematów :).


Komentarze

  1. Zgodzie się z tym, że jest to dziecinada. Zamiast podnieść się po upadku nawet trudnym to lepiej niszczyć swój organizm i zadawać sobie rany. Brawo, to takie dojrzałe -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja, racja i jeszcze raz racja! SUPER napisałaś.. więcej nie mam do powiedzenia! :).

    Bardzo fajny blog!! :) .
    -------------------------------------------
    Kliknęłabyś w banner sheinside w bocznym pasku,?
    Mój Blog - klik!
    Ja się zrewanżuję tym samym lub obserwacją( jak mi się spodoba twój blog! .
    napisz jak kliknęłaś w banner sheinside w ostatnim poście.! ( sprawdzam ).
    --------------------------------------------------------------

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz i obserwacja wywołują uśmiech i niezwykle motywują.

✓ Komentarze wulgarne są od razu usuwane.
✓ Przyjmuję jedynie konstruktywną krytykę.
✓ Zostaw link do swojego bloga - chętnie poczytam.
✓ Nie bawię się w rzeczy typu: obserwacja za obserwację. Ale jeśli twój blog mi się spodoba - zaobserwuję.
✓ Jeśli komentujesz, zrobię to na pewno u ciebie.

Popularne posty z tego bloga

Największe niesprawiedliwości świata

Myśl dnia: ten moment, gdy nawet osiedlowy supermarket ma Instagrama, a ty nie i zastanawiasz się co takiego mogą tam wrzucać. Zdjęcia szynki z promocji? Pomijając tym razem poważne tematy, trochę się pośmiejemy (powodzenia, moje poczucie humoru jest dziwne) rozważając nad tym co przeszkadza nam w świecie.  Zapraszam na post pełen nawiasów i subiektywnych podpunktów trochę po nic. A jednak po coś. ☆ Najbardziej denerwują mnie osoby, które jedzą, jedzą, i nie tyją (wcale nie jestem jedną z nich ciii, to koncepcja samoirytacji). Mogą wtrąbić cały słoik Nutelli, dobić to grubymi naleśnikami na oleju, z syropem klonowym i cukrem, a nogi nadal wyglądają jak z paryskiego wybiegu. Ugh. ☆ Łączenie kolorów. Kiedy ty boisz się połączyć czarny z żółtym, a te wszystk...

Książka o promyczku

Jeśli kiedykolwiek chciałeś poddać się tylko dlatego, że było trudno, powinieneś przeczytać wspaniałe dzieło Kim Holden. Książka chwyciła mnie za gardło, przydusiła, a na koniec wywołała niemożliwy do powstrzymania potok łez. Masz przed sobą taki krajobraz: jezioro, chmurne popołudnie. Na pomoście siedzi dziewczyna z nogami podkulonymi pod samą brodę i kiwa się w tył-przód jakby miała chorobę sierocą. Szara przestrzeń otacza ten samotny punkcik, mimo że w około turyści na kocach łudzą się o trochę słońca. Po twarzy bieduli strumieniami płyną łzy, sprawiając, że wygląda szalenie nieatrakcyjnie, ale co tam.  Pytanie: Co tak naprawdę robi? Odpowiedź: Czyta najpiękniejszą, najbardziej nieziemską książkę jaką mógł wymyślić człowiek. Właściwie, może Kim Holden nie jest człowiekiem? Może jest wszechwiedzącą maszyną do pisania wyrywających serca powieści? Może jej życiową misją jest uczenie nas, [SPOILER ALERT] że tak naprawdę to nie śmierć jest najważniejsza?

Kot dla uwagi

http://www.unsplash.com Naprawdę dawno mnie tu nie było, więc trzy miesiące spóźniona, witam wszystkich w nowym roku! Mam nadzieję, że dla wszystkich będzie jeszcze lepszy niż ten poprzedni. Przyznajcie się, kto zdążył już złamać swoje postanowienia? Dzisiaj przychodzę do was tak właściwie... z niczym. Przepraszam. Daję znać, że żyję i jeżeli ktoś pozostał jeszcze na tych starych śmieciach, mam nadzieję, że mój warsztat nadal będzie was zadowalał. A teraz czas na lanie wody. Upływający czas mierzę nie tylko zerkając na białe kartki kalendarza, ale też przez patrzenie w lustro. Włosy, które w sierpniu sięgały nad ramię, teraz urosły o dobre sześć centymetrów. Mam wrażenie, że jeszcze te prawie pół roku temu uważałam się o wiele mądrzejszą niż jestem teraz, ale cóż, tak bywa. Mam nadzieję, że niedługo znowu zacznę gadać od rzeczy. Nie wiem nawet o czym powinnam pisać. Nie kręci mnie już wysławianie się na każdy temat, a także lanie wody (udawajmy, że właśnie teraz tego nie ...