Przejdź do głównej zawartości

la Lune #2

"la Lune"
#2

Jej uszy nie odbierały żadnego dźwięku, a kasztanowe włosy falowały w chłodnej wodzie. Klara próbowała wydostać nogę z zarośli, ale bez skutku. Dziewczynie powoli zaczynało brakować powietrza. W tej sytuacji na nic przydałyby się godziny spędzane na basenie.
- "Chyba, że.." - pomyślała i zaczęła nerwowo rozglądać się w ciemnościach jeziora, za swoją torbą. - "Mam przecież scyzoryk!"
W oddali, zobaczyła zagrzebany w piachu przedmiot. Nagle, ktoś wskoczył do wody.
- "To przecież nie może być Laura. Ona nie umie pływać" – kalkulowała.
Postać szybko podpłynęła do Klary i zwinnie rozplątała więzy z wodorostów. Tracąca świadomość dziewczyna, już nic nie widziała oraz nie czuła. Wiedziała tylko, że coś ciągnie ją ku powierzchni.
...
Leżała na ziemi. Głos przyjaciółki wołał do niej, by obudziła się. Drugiego nie znała. Powoli otworzyła oczy. Kaszląc, usiadła i oparła się o drzewo. Oprócz Laury, klęczał przed nią jakiś chłopak.
- Nareszcie się obudziłaś! - uśmiechnął się.
- Też się cieszę. Mogę spytać, kim jesteś? - zaciekawiła się.
- Mam na imię Eryk. Twoja koleżanka zauważyła mnie, gdy przechodziłem obok i poprosiła o pomoc.
- On cię uratował – wtrąciła się dziewczyna.
- Domyśliłam się. Dziękuję, ale sądzę, że bardzo dobrze sama bym sobie poradziła. Już miałam rozciąć te zarośla !
- Klara ! - przyjaciółka chciała przemówić Klarze do rozsądku – masz za dużo wody w mózgu, czy co?!
- Emm. Przepraszam, że pomogłem ci się wydostać z tego jeziora ? .... - zaczął niepewnie chłopak. Widać nie zamierzał kłócić się z bohaterką, ponieważ podniósł się z ziemi i odszedł.
- Ty chyba zgłupiałaś – stwierdziła Laura.
- Widocznie – dziewczyna westchnęła – nie rozumiem, czemu się tak uniosłam.
- Naprawisz to.
- Niby jak...?
- Myślisz, że nie skorzystałam z okazji, jak byłaś nieprzytomna? Mam jego numer. - przyjaciółka uśmiechnęła się łobuzersko.
- Wiesz, że czasem mam cię dość?
- Tak, tak, też cię lubię. Wracajmy już do ciebie, musisz wyschnąć.
Dziewczyny wstały i podpierając się nawzajem, ruszyły do domu....
....
Siedziała na łóżku, otulona masą kocy i wstukiwała numer telefonu Eryka. Laura musiała wrócić się do sklepu pod pretekstem kupienia pianek.
- Okej.. Wystarczy tylko przycisnąć "zadzwoń".
W komórce rozległo się cichutkie "Piip... Piiip.. Piiip..." Odebrał po czwartym sygnale.
- Halo?
- Ymm.. Cześć.. Tu Klara..



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Black Heart

Kto miał chociaż raz przemożone wrażenie, że nie wie, co chce w życiu robić..? A jeśli wie, to waha się, czy na pewno będzie się spełniał w danym zawodzie, czy wytrwa? Tematyka dzisiejszego postu nie będzie o doradztwie zawodowym - Boże, broń! Nie wyobrażam sobie, że coś takiego mogłoby wyjść spod mego pióra. Niech ktoś mi o tym przypomni, kiedy skończę jakieś dwadzieścia lat i obym nie została właśnie doradcą zawodowym...  Chciałam napisać, że wszystkiego warto próbować. Mądrość życiowa, o której czytamy, którą napotykamy, nie wzięła się z niczego. Ktoś musiał coś robić, działać, angażować się - a z tym jest teraz problem. Mogę potwierdzić w stu procentach na przykładzie kilku znajomych. Żeby grupowo się w coś zaangażować, wszystkich trzeba ciągnąć na siłę. Żadnej dobrej woli. Żadnej chęci i ciekawości. Zresztą, nie wiedzą co tracą. Najgłębsze wartości życia trzeba odkryć samemu, pokonując swoje wewnętrzne bariery. Nikt niczego się nie nauczy, jedynie czytając książki i cytując...

Tutaj jestem!

Na pewno każdy z młodych, początkujących pisarzy ma taki okres, gdy zastanawia się nad swoim debiutem. Myślimy i myślimy, ale często nasze zmagania spełzają na niczym. Niedawno wysłałam próbkę swojego opowiadania do gazety. Nie otrzymując odpowiedzi przez dłuższy czas, wysłałam kolejny raz swoją prośbę. Tak to się ciągnęło, aż w końcu dostałam odpowiedź. Dosyć neutralną, bo okazało się, że nie mogą umieścić mojego opowiadania, ale zapraszają do wzięcia udziału w konkursie literackim. Okej. Jako, że jestem osobą bardzo dużo myślącą, to zaczęłam układać sobie w głowie przemyślenia i przeróżne wyjścia. Po pierwsze, cieszę się, że chociaż spróbowałam (dziwię się, że nie zwrócili mi uwagi za spam :3), mimo odmowy i postanowiłam zrobić pierwszy krok ku osiągnięciu swojego celu. Lecz co jeszcze mogę zrobić? 

Pokonać złość

/udowodnić, że może być lepiej. Zacznę od tego, że sama często denerwuję się z różnych powodów, ale ten post jest o jednym: człowieku. Każdy z nas zna sytuację, gdy nie może wytrzymać czyjegoś zachowania, sposobu bycia czy po prostu obecności. Zanim zacznę całą rozprawkę o pokonywaniu złości, chcę o czymś wspomnieć. Wiem, że często nie mamy wpływu na nasze uczucia, ale zastanów się, zanim zaczniesz kłócić się z kimś o to, kim jest. Wiem, że jesteśmy tylko ludźmi i niektóre rzeczy nas ponoszą, ale nie możemy mieć pretensji do nikogo za to jak prowadzi swoje życie. Możemy zwrócić uwagę danej osobie, jeżeli coś nam nie pasuje w jej/jego zachowaniu, ale pamiętajmy o konstruktywnej krytyce.