Przejdź do głównej zawartości

Kilka słów o blogu...

 Witajcie Wszyscy! :) 
W tym poście napiszę trochę o blogu Emotions written on carts  :)

           Stronę prowadzi piętnastoletnia Madda. "Dziewczyna z pasją i marzeniami.
Mająca swój własny i niepowtarzalny świat.
Z nadzieją, że jutro będzie lepiej niż dziś.
Mająca cele i marzenia, które stara się realizować.
Blog to jej drugi lepszy świat."

 Na blogu, Madd umieszcza wiersze i swoje przemyślenia na dany temat. Po przeczytaniu choćby kilku wpisów, można śmiało powiedzieć, że blogerka jest zdeterminowana oraz przedstawia różne rzeczy z dobrej i złej strony. Pokazuje ich prawdziwe oblicze. W nieprzyjemnych sytuacjach stara się być uczciwa. Jej posty są świetnie i lekko napisane, niezwykle motywują do działania, do wyróżnienia się i wyjścia z tłumu. 
"Blog opisuje mnie jak i moje spojrzenie na świat."
 Na blogu nie zabraknie też propozycji świetnych sklepów z ubraniami. Widać, że Madda zna się na tym, o czym pisze.
" Może to być dla was zaskoczeniem ale zamówiłyśmy kurtkę dokładniej  ramoneska.

Dlaczego? Bo gdy tylko zobaczyłyśmy ją, wiedziałam że ją zamówię

Skurkowate rękawy, dodatkowe zamki ozdobne, idealny fason".

 Blogerka dodaje dużo wspaniałych i kolorowych zdjęć. 
Według mnie, blog jest naprawdę wart przeczytania w chwilach smutku, tak jak i w chwilach radości. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. 
Jeśli zachęciłam Was, do zajrzenia na blog Maddy,




 




Komentarze

  1. Nie wiem co powiedzieć, tak troszkę dziwnie się czyta o sobie tak miłych słowach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się przedstawiać wszystko takim, jakim jest. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz i obserwacja wywołują uśmiech i niezwykle motywują.

✓ Komentarze wulgarne są od razu usuwane.
✓ Przyjmuję jedynie konstruktywną krytykę.
✓ Zostaw link do swojego bloga - chętnie poczytam.
✓ Nie bawię się w rzeczy typu: obserwacja za obserwację. Ale jeśli twój blog mi się spodoba - zaobserwuję.
✓ Jeśli komentujesz, zrobię to na pewno u ciebie.

Popularne posty z tego bloga

Największe niesprawiedliwości świata

Myśl dnia: ten moment, gdy nawet osiedlowy supermarket ma Instagrama, a ty nie i zastanawiasz się co takiego mogą tam wrzucać. Zdjęcia szynki z promocji? Pomijając tym razem poważne tematy, trochę się pośmiejemy (powodzenia, moje poczucie humoru jest dziwne) rozważając nad tym co przeszkadza nam w świecie.  Zapraszam na post pełen nawiasów i subiektywnych podpunktów trochę po nic. A jednak po coś. ☆ Najbardziej denerwują mnie osoby, które jedzą, jedzą, i nie tyją (wcale nie jestem jedną z nich ciii, to koncepcja samoirytacji). Mogą wtrąbić cały słoik Nutelli, dobić to grubymi naleśnikami na oleju, z syropem klonowym i cukrem, a nogi nadal wyglądają jak z paryskiego wybiegu. Ugh. ☆ Łączenie kolorów. Kiedy ty boisz się połączyć czarny z żółtym, a te wszystk...

Książka o promyczku

Jeśli kiedykolwiek chciałeś poddać się tylko dlatego, że było trudno, powinieneś przeczytać wspaniałe dzieło Kim Holden. Książka chwyciła mnie za gardło, przydusiła, a na koniec wywołała niemożliwy do powstrzymania potok łez. Masz przed sobą taki krajobraz: jezioro, chmurne popołudnie. Na pomoście siedzi dziewczyna z nogami podkulonymi pod samą brodę i kiwa się w tył-przód jakby miała chorobę sierocą. Szara przestrzeń otacza ten samotny punkcik, mimo że w około turyści na kocach łudzą się o trochę słońca. Po twarzy bieduli strumieniami płyną łzy, sprawiając, że wygląda szalenie nieatrakcyjnie, ale co tam.  Pytanie: Co tak naprawdę robi? Odpowiedź: Czyta najpiękniejszą, najbardziej nieziemską książkę jaką mógł wymyślić człowiek. Właściwie, może Kim Holden nie jest człowiekiem? Może jest wszechwiedzącą maszyną do pisania wyrywających serca powieści? Może jej życiową misją jest uczenie nas, [SPOILER ALERT] że tak naprawdę to nie śmierć jest najważniejsza?

Kot dla uwagi

http://www.unsplash.com Naprawdę dawno mnie tu nie było, więc trzy miesiące spóźniona, witam wszystkich w nowym roku! Mam nadzieję, że dla wszystkich będzie jeszcze lepszy niż ten poprzedni. Przyznajcie się, kto zdążył już złamać swoje postanowienia? Dzisiaj przychodzę do was tak właściwie... z niczym. Przepraszam. Daję znać, że żyję i jeżeli ktoś pozostał jeszcze na tych starych śmieciach, mam nadzieję, że mój warsztat nadal będzie was zadowalał. A teraz czas na lanie wody. Upływający czas mierzę nie tylko zerkając na białe kartki kalendarza, ale też przez patrzenie w lustro. Włosy, które w sierpniu sięgały nad ramię, teraz urosły o dobre sześć centymetrów. Mam wrażenie, że jeszcze te prawie pół roku temu uważałam się o wiele mądrzejszą niż jestem teraz, ale cóż, tak bywa. Mam nadzieję, że niedługo znowu zacznę gadać od rzeczy. Nie wiem nawet o czym powinnam pisać. Nie kręci mnie już wysławianie się na każdy temat, a także lanie wody (udawajmy, że właśnie teraz tego nie ...