Przejdź do głównej zawartości

Żyj z całych sił.. I uśmiechaj się do ludzi...

Kiedyś myślałam, że śmierć nie zmienia nic, w otoczeniu tych dalszych znajomych. Rodzina pogrąża się w żałobie, a oni nie odczuwają aż tak bardzo tej straty. Ci,  którzy odeszli żyją w naszej pamięci, ale ta, z czasem się zaciera i bliskich można porównać do mgły. Wspomnienia są,  ale nie na zawsze. Prędzej czy później kolejne zdarzenia przysłonią te poprzednie. Dlaczego o tym piszę? Daleki jest mi temat śmierci i tego,  co z nią związane. Wczoraj jednak zmarł mój sąsiad. Szczerze powiem, że nie był mi On jakoś szczególnie bliski. Ale kiedy zobaczyłam klepsydrę , zaczęłam myśleć, jakie to życie jest kruche. Jacy my jesteśmy krusi i nietrwali. Musimy korzystać z każdej chwili, bo nigdy nie wiemy ile czasu pozostało. Kilka dni temu, rodzina owego Sąsiada nie wyobrażałaby sobie nawet, jak szybko Go stracą.
Mimo tego wszystkiego,  w jakiś sposób zabraknie tego starszego Pana, który zawsze mówił Dzień Dobry, unosząc kapelusz, z drewnianą laską w dłoni, który jak prawdziwy dżentelmen przepuszczał w drzwiach.
Nie mam zamiaru płakać, ale uczucie, które pojawia się, gdy ktoś umrze, nawet nieznajomy, skłania do refleksji nad życiem. Nie traćmy czasu. Poświęćmy się rodzinie. Odrzućmy nienawiść, bo nie mamy na nią czasu. Carpe Diem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Black Heart

Kto miał chociaż raz przemożone wrażenie, że nie wie, co chce w życiu robić..? A jeśli wie, to waha się, czy na pewno będzie się spełniał w danym zawodzie, czy wytrwa? Tematyka dzisiejszego postu nie będzie o doradztwie zawodowym - Boże, broń! Nie wyobrażam sobie, że coś takiego mogłoby wyjść spod mego pióra. Niech ktoś mi o tym przypomni, kiedy skończę jakieś dwadzieścia lat i obym nie została właśnie doradcą zawodowym...  Chciałam napisać, że wszystkiego warto próbować. Mądrość życiowa, o której czytamy, którą napotykamy, nie wzięła się z niczego. Ktoś musiał coś robić, działać, angażować się - a z tym jest teraz problem. Mogę potwierdzić w stu procentach na przykładzie kilku znajomych. Żeby grupowo się w coś zaangażować, wszystkich trzeba ciągnąć na siłę. Żadnej dobrej woli. Żadnej chęci i ciekawości. Zresztą, nie wiedzą co tracą. Najgłębsze wartości życia trzeba odkryć samemu, pokonując swoje wewnętrzne bariery. Nikt niczego się nie nauczy, jedynie czytając książki i cytując...

Tutaj jestem!

Na pewno każdy z młodych, początkujących pisarzy ma taki okres, gdy zastanawia się nad swoim debiutem. Myślimy i myślimy, ale często nasze zmagania spełzają na niczym. Niedawno wysłałam próbkę swojego opowiadania do gazety. Nie otrzymując odpowiedzi przez dłuższy czas, wysłałam kolejny raz swoją prośbę. Tak to się ciągnęło, aż w końcu dostałam odpowiedź. Dosyć neutralną, bo okazało się, że nie mogą umieścić mojego opowiadania, ale zapraszają do wzięcia udziału w konkursie literackim. Okej. Jako, że jestem osobą bardzo dużo myślącą, to zaczęłam układać sobie w głowie przemyślenia i przeróżne wyjścia. Po pierwsze, cieszę się, że chociaż spróbowałam (dziwię się, że nie zwrócili mi uwagi za spam :3), mimo odmowy i postanowiłam zrobić pierwszy krok ku osiągnięciu swojego celu. Lecz co jeszcze mogę zrobić? 

Pokonać złość

/udowodnić, że może być lepiej. Zacznę od tego, że sama często denerwuję się z różnych powodów, ale ten post jest o jednym: człowieku. Każdy z nas zna sytuację, gdy nie może wytrzymać czyjegoś zachowania, sposobu bycia czy po prostu obecności. Zanim zacznę całą rozprawkę o pokonywaniu złości, chcę o czymś wspomnieć. Wiem, że często nie mamy wpływu na nasze uczucia, ale zastanów się, zanim zaczniesz kłócić się z kimś o to, kim jest. Wiem, że jesteśmy tylko ludźmi i niektóre rzeczy nas ponoszą, ale nie możemy mieć pretensji do nikogo za to jak prowadzi swoje życie. Możemy zwrócić uwagę danej osobie, jeżeli coś nam nie pasuje w jej/jego zachowaniu, ale pamiętajmy o konstruktywnej krytyce.