Przejdź do głównej zawartości

Sięgnąć nieba

Hej! Dzisiaj wstawiam wam o tydzień szybciej, rozdział 21, mam nadzieję, że się spodoba. Ja sama nie jestem do niego do końca przekonana... ale konstruktywne uwagi możecie pisać w komentarzach, co pomoże mi ulepszyć już te OSTATNIE rozdziały. Jestem very łaskawa.. :3, że wstawiam wcześniej, ale jakoś nic nie mogę innego wymyślić, so... Mam nadzieję, że się podoba :). 
 EDIT: nie wiem dlaczego wszystko się tak rozjechało..

Rozdział 21

Przypomniałam sobie o przyjaciółce. Szybko pociągnęłam chłopaka za sobą i kucnęłam przy Shaunie. Straciła przytomność. Puls był ledwo wyczuwalny.

- Mógłbyś pomóc mi ją przenieść do domu?

- Jasne.

Podnieśliśmy Shaunę i zmęczeni, doszliśmy do domu. Położyliśmy ją na kanapie. Ze ściśniętym żołądkiem obejrzałam rany. Wyglądały przeokropnie. Zaczęłam się zastanawiać, czy ona w ogóle przeżyje. Nagle, przed oczami znów ukazał mi się obraz. Coś się jednak zmieniło, bo nie czułam bólu. Zobaczyłam przepowiednię w ręce przyjaciółki. Zrobiłam to co w wizji, a rany Shauny zaczęły się goić na naszych oczach. Choć tak czy owak, wyglądało to ohydnie. Po dziesięciu minutach, po obrażeniach nie było ani śladu. Potem Shauna odzyskała przytomność. Zamykała i otwierała usta, nie wiedząc co powiedzieć. Machnęłam ręką i pokazałam, żeby leżała. Nadal była blada. Postawiłam kulkę na stole i zaczęłam się w nią wpatrywać.

- Masz jakiś pomysł? - spytałam chłopaka.

- Sezamie otwórz się! - roześmiała się Shauna.

Wytrzeszczyliśmy oczy gdy kulka się rozświetliła.

- Będę nie tylko elektrykiem, ale też czarodziejem! Nie ma co, tylko ja mam takie wyczucie!

- Widzę, że odzyskałaś już siły – odparłam zgryźliwie.

Zerknęłam w stronę przepowiedni. Teraz miała kremowy kolor. Nagle usłyszeliśmy głos z głębi kuli. Powtórzył przepowiednię, a potem wyświetlił się hologram, padając na stół. Przedstawiał kobietę, chyba po trzydziestce. Była drobna, miała czarne, długie włosy związane w warkocz. Kilka kosmyków wysunęło się spod upięcia i okalało zarumienione policzki kobiety. Pod zielonymi oczami widać było kilka drobnych zmarszczek.

- Dobrze cię widzieć, Zoey – powiedziała uśmiechając się.

Zmarszczyłam czoło.

- Przepraszam, ale ja pani nie znam.

- Ty mnie nie znasz, ale ja znam ciebie. Od kilkuset lat istnieje przepowiednia o tobie. Musieliśmy tylko zaczekać, kiedy ją odnajdziesz.

- Jak to MUSIELIŚCIE. O co pani chodzi?

Kobieta westchnęła.

- Opowiem ci wszystko od początku. Jak już wcześniej mówiłam, od wielu lat istnieje przepowiednia. Musiałaś ją odnaleźć, by dowiedzieć się prawdy o sobie i swoim życiu. Stwory, z którymi byłaś zmuszona walczyć, to Strażnicy. Nie chcieli dopuścić, byś zrozumiała kim jesteś.

- Więc...?

- Więc jesteś nieśmiertelna Zoey. Ty i Ryan.

Wymieniliśmy zdziwione spojrzenia. Wzięłam go za rękę.

- Nieśmiertelni?

- Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale chyba ujdzie, skoro tak wiele ostatnio przeszłaś – uśmiechnęła się pokrzepiająco.

- Skoro jestem nieśmiertelna, to czemu kilka miesięcy temu utopiłam się w jeziorze? Czemu znów żyję?

- Przepowiednia musiała się wypełnić.Można to uznać za próbę. Nie otrzymałabyś tej nagrody. Każdy człowiek jest na świecie w jakimś celu. Ty akurat musiałaś umrzeć i ponownie stać się człowiekiem, według jej słów.

- A Ryan? O nim nie było ani słowa...

- To taki bonus. Zawiła magia. Nie będę już tłumaczyć – roześmiała się szczerze.

Byłam jej wdzięczna.

- A więc teraz to wszystko się skończy? Nie zobaczymy już Strażników? Jesteśmy bezpieczni?

Kobieta zachichotała.

- Tak. Wierzę, że po tylu przeżyciach to naprawdę ulga. Jeśli to ci ulży, Zoey, ludzie już nie pamiętają, że zginęłaś.
- Jakim cudem?

- Na tym polega nasza praca. Pomagamy jak tylko możemy.

- Czemu mówi pani w liczbie mnogiej? Jest jeszcze ktoś?

- Istnieje tajne stowarzyszenie, które pomaga w wypełnianiu słów przepowiedni. Do niej właśnie należę.

- A co będzie teraz? - spytał Ryan.

- To, co zechcecie. To wasze życie.

Nim zdążyliśmy o cokolwiek więcej zapytać, hologram się rozmył, a kulka pękła na drobne kawałki. Shauna patrzyła na nas, jakbyśmy byli kosmitami.

- WOW... Więc jak przejadę was czołgiem, to przeżyjecie tak?

Ryan roześmiał się.

- Nawet nie próbuj.

Wtuliłam się w niego.

- Nareszcie to wszystko się skończy. Możemy zacząć normalne życie. A w każdym razie je kontynuować. A właśnie, Shauna, jak się czujesz?

- Okay. Po ranach nie ma śladu. Takie przepowiednie powinni mieć w szpitalach.

- To co? Nieśmiertelni? - Ryan spojrzał na mnie z uśmiechem.

 Joy

Komentarze

  1. Super :). Zaraz przeczytam sobie resztę rozdziałów ^^. Obserwuję :)

    http://everythingandcooking.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :) Każdy komentarz jest prawdziwą motywacją ^^.

      Usuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz i obserwacja wywołują uśmiech i niezwykle motywują.

✓ Komentarze wulgarne są od razu usuwane.
✓ Przyjmuję jedynie konstruktywną krytykę.
✓ Zostaw link do swojego bloga - chętnie poczytam.
✓ Nie bawię się w rzeczy typu: obserwacja za obserwację. Ale jeśli twój blog mi się spodoba - zaobserwuję.
✓ Jeśli komentujesz, zrobię to na pewno u ciebie.

Popularne posty z tego bloga

Publikujesz?

Jakby nie dość było, że z całego serca wyczekuję lata, słońce wyszło z samego rana dosłownie na piętnaście minut, a potem zniknęło pod warstwą chmur, ukrywając się przez resztę dnia. Witam was tym pozytywnym akcentem! O czym możemy pomówić dzisiaj? O tym, o czym obiecałam się wypowiadać. Czyli kiedy publikować, a kiedy swoje dzieła zachować w szufladzie? Nie wiem, ale się wypowiem! Zacznijmy od tego, że publikować możemy w różnych formach. Możliwe jest wysłanie swojego tekstu do jednej z młodzieżowych gazet, czasopism literackich, które zwykle chętnie przyjmują kilka akapitów od początkujących, jeśli tylko propagują postęp i samokształcenie. No, nie zawsze, ale warto próbować. Oprócz ucieczki do papierowych opcji, możemy założyć konto na jednym z serwisów internetowych takich jak: * Wattpad, * Sweek, * Blogspot (lub każda inna platforma oferująca założenie własnej strony), * Tumblr, * Facebook (dla odważnych, warto pisać pod pseudonimem).

Pozytywne rzeczy i ich skutki...

... czyli jak sprawić, żeby dzień stał się lepszy (będąc świadomą konsekwencji) lub życie, w końcu składa się ono z chwil. ☺ Często uśmiech działa cuda. Uśmiechnij się do przypadkowego przechodnia, może akurat jest czymś zmartwiony? Umilisz dzień i jemu i sobie. Zbyt wielu ludzi popiera ignorancję i szarą prozę życia. Przypadkowy uśmiech jest niespodziewany, a większość z nich po prostu lubi niespodzianki. Ewentualny skutek : osoba może oczywiście wziąć cię za wariata, ale nie przejmuj się. Bycie wariatem jest w porządku.  ☁ Bądź ponad tym Czyli coś, co staram się robić na co dzień. Pomóż nawet w złości. Temu, kogo nie znosisz, nienawidzisz, nie możesz znieść. Po prostu olej wszystko i bądź okej w stosunku do siebie. Wszyscy mamy wady, irytujące nawyki, wkurzające śmiechy. Nie musisz być sympatyczny, ale wystarczą twoje dobre chęci, by okazać dobre serce. Skutek: Oczywiście możesz być wykorzystywany, ale w tym tkwi haczyk. Zachowaj umiar w pomaganiu.

la Lune #3

Drogi pamiętniku, Ostatnio wydarzyło się aż za dużo. Musiałam wyjechać z nad morza, gdzie przeżyłam wspaniałe chwile, poznałam kogoś. Wczoraj też cudem uniknęłam utonięcia, ale poradziłabym sobie, gdyby nie pomoc tego Eryka. Niestety, Laura wzięła jego numer i kazała mi zadzwonić. Kiedy jest w takim nastroju, lepiej nie dyskutować. Oczywiście przeprosiłam go, za to jak się uniosłam. Stało się to, czego się obawiałam. Spytał co powiem na spacer. Zgodziłam się, ale nie ukrywam, iż nie mam na to ochoty. Chcę tylko wyprostować całą sprawę i tyle. Nie zamierzam niczego zaczynać. Klara zamknęła pamiętnik. Stanęła przed lustrem. - Muszę się ogarnąć. Chociaż trochę, bo nie zamierzam się jakoś specjalnie stroić na to spotkanie – mówiła sama do siebie. Otworzyła szafę. Narzuciła na siebie białą bluzkę i jeansową kamizelkę. Zdecydowała się też na koka na czubku głowy. - Wygodnie i tak jak lubię – skwitowała. - Ile mam jeszcze czasu? Spojrzała na zegarek. Niecałe piętnaście minut. Usłyszała pukani